Żaden kraj na świecie nie ma tak doskonałych warunków do uprawy kawy i takich ogromnych obszarów upraw. To co wydarzyło się w Brazylii praktycznie zniszczyło rynek kawy znany wcześniej.
Najsłynniejsza sadzonka kawy, późniejsza „matka milionów” uprowadzona ze słynnych królewskich ogrodów Jardin des plantes de Paris, przez francuskiego oficera Gabriel-Mathieu Francois D’ceus de Clieu dotarła po wielu przygodach ma Martynikę. Przedsiębiorczy oficer zasadził ją w swoim majątku. Po próbie zniszczenia sadzonki w czasie transportu, teraz była pilnie strzeżona, otoczona ciernistymi roślinami, pilnowana przez strażnika. Oficer nie był samolubem, kiedy tylko sadzonka zaczęła owocować, dzielił się chętnie nasionami z innymi właścicielami majątków ziemskich, zainteresowanych uprawą kawy. Wkrótce nasiona trafiły również na inne wyspy Małych Antyli, ale tylko na te, które były zamorskim terytorium Francji i do Gujany Francuskiej.
Order za sadzonkę
Pierwsza sadzonka trafiła na Martynikę w 1723 roku, a już w 1730 do Francji popłynął pierwszy transport kawy. Ziarna kawy były w tym czasie bardzo drogim towarem, dostępnym tylko dla najbogatszych, uprawa przynosiła ogromne zyski, najpierw Holendrom, potem również Francji – zresztą za sprawą Holendrów, którzy bezmyślnie podarowali sadzonkę kawy królowi Francji, jako nowy eksponat do jego ogrodu botanicznego. Sprytny oficer, który wykradł sadzonkę z tych ogrodów, został w nagrodę mianowany w 1737 roku Gubernatorem Gwadelupy i odznaczony Orderem Świętego Ludwika.
W basenie Morza Karaibskiego znajdowały się również terytoria zamorskie innych ówczesnych potęg, w tym terytoria portugalskie, między innymi Brazylia. Wiedza o tym, że w koloniach francuskich uprawiana jest kawa długo nie pozostawało tajemnicą. Nauczeni doświadczeniem Holendrów, Francuzi bardzo pilnowali, żeby sadzonki kawy nigdzie nie wędrowały poza ich kolonie. Skoro nie chcieli podzielić się po dobroci, trzeba było użyć podstępu i to w dodatku perfidnego. Pretekst pojawił się przy okazji drobnego sporu granicznego miedzy Gujaną Francuską i Holenderską w 1727 roku.
Portugalia podjęła się mediacji. Do tej misji został wyznaczony pułkownik Francisco de Melo Palheta, prywatnie właściciel ogromnych plantacji z Brazylii. Ani Francuzi, ani Holendrzy nie wiedzieli, że prawdziwym celem tej misji jest zdobycie cennych sadzonek kawy. Nie było to łatwe zadanie, ale szczęście sprzyjało śmiałkowi. Żona gubernatora Kajenny, stolicy Gujany Francuskiej była tak oczarowana względami okazywanymi jej przez przystojnego mediatora, że zupełnie straciła głowę. Na pożegnanie podarowała mu ogromny bukiet kwiatów, który składał się głównie z sadzonek kawy, dodatkowo jeszcze zwierał tysiące ziaren kawy. Skąd o tym wiemy? Dyskretny adorator opisał całą historię w swoich pamiętnikach.
Dzięki temu Marquise d’Orvilliers, bo taki tytuł uzyskała przez małżeństwo z gubernatorem Kajenny pani Robertine Tourbeau, jest obecnie nazwą popularnej kawy produkowanej oczywiście nie w Gujanie, tylko w Brazylii. Tak jak przekazanie sadzonek kawy do Francji było sporym błędem Holendrów, ale nie katastrofą, to przekazanie sadzonek kawy do Brazylii była marketingową katastrofą. Żaden kraj na świecie nie ma tak doskonałych warunków do uprawy kawy i takich ogromnych obszarów upraw. To co wydarzyło się w Brazylii praktycznie zniszczyło rynek kawy znany wcześniej.
Brazylia kawowym potentatem
W tym ogromnym kraju każdy chciał zrobić interes na kawie i wszyscy wiedzieli, że trzeba się bardzo spieszyć. Początki były skromne. W 1800 roku Brazylia wyeksportowała ok. 780 kg kawy, w 1820 roku już 5800000 kg, a w 1840 roku ponad 62000000 kg kawy. To dlatego słynna sadzonka z ogrodu botanicznego w Paryżu jest nazywana „matką milionów”, ponieważ uważa się, że to od niej pochodzą wszystkie uprawy kawy w Nowym Świecie. Gubernator Amsterdamu darowując sadzonkę kawy królowi Francji Ludwikowi XIV nie przewidywał do czego doprowadzi ta nieostrożność. Brazylia została największym na świecie producentem kawy, zamiast Holandii. To dzięki Brazylii kawa stała się powszechnie dostępną używką, nie elitarnym napojem dla koronowanych głów.
Nie wszyscy jednak na tym skorzystali. Kawę uprawiali niewolnicy sprowadzani z Afryki. Do Brazylii trafiło ponad 5 milionów niewolników, w tym do pracy przy produkcji kawy ponad 2 miliony. W Brazylii też najdłużej utrzymywano pracę niewolniczą, bo aż do 13 maja 1888 roku.
Jak to dobrze, że nie ma już niewolnictwa. Ale zaraz…, niewolnictwo ma się obecnie lepiej niż kiedykolwiek. Owszem jest zabronione w każdym kraju świata, ale szacuje się jednocześnie, że obecnie ponad 40 milionów osób jest zniewolonych. W czasach kolonialnych do kolonii sprowadzono „tylko” ok. 10 mln niewolników. Jest postęp…
Michał Włudarczyk
You must be logged in to post a comment.