Kawa jest niewątpliwie najpopularniejszym napojem na świecie. Towarzyszy ludzkości od wieków, stanowiąc element różnych tradycji i kultur. Ale czy tylko ten napój jest inspiracją artystów, tematem legend, a nawet powodem wojen? Nie zapominajmy o herbacie.

Tak jak kawa, herbata zawiera kofeinę i ma działanie pobudzające. Chociaż kawę uzyskuje się z nasion, a herbatę z liści, to ich metody obróbki są bardzo podobne. Kawę przygotowujemy metodą suchą lub mokrą. Podobnie herbatę: albo od razu ją suszymy, albo najpierw fermentujemy, a suszymy później, żeby uzyskać różne nuty smakowe i aromaty.
Wielu z nas nie potrafi się zdecydować, czy woli kawę, czy herbatę, i pozostaje pasjonatem obu jednocześnie. Owszem, kawa jest bardziej ekspansywna, stale rozprzestrzenia swój zasięg na nowe rejony świata i zdobywa coraz to nowych miłośników. Herbacie to jednak niepotrzebne, ponieważ była w wielu miejscach dużo wcześniej, niż pojawiła się tam kawa.
W niektórych krajach produkujących zarówno kawę, jak i herbatę, dominującym napojem narodowym pozostaje jednak herbata.
Tak się dzieje na przykład na Półwyspie Indochińskim, czy w Wietnamie – chociaż ten ostatni jest obecnie drugim producentem kawy na świecie. Mieszkańcy tego kraju twierdzą, że herbata rosła u nich, zanim jeszcze trafiła do Chin.
Legendarna kawa, legendarna herbata
Kawa i herbata to napoje mocno osadzone w kulturze i tradycji wielu krajów. Łączy je bardzo wiele. Na przykład pieczołowite dbanie o proces ich parzenia. W starożytnych kulturach wypracowano specjalne ceremoniały przygotowania i podawania tych napojów, które są kultywowane do dzisiaj. Pełnią one ważną rolę w kulturze – na przykład w świecie arabskim ceremonia kawowa, a w kulturze chińskiej ceremonia herbaciana, są elementem tradycyjnych zaślubin.
Wiele mówi się choćby o tym, jak ważna jest jakość wody, z której przygotowuje się zarówno kawę, jak i herbatę. Wietnamczycy nie mają w tej sprawie dylematów – a zarazem nie idą na łatwiznę. Od wieków bowiem twierdzą, że najlepsze do zaparzenia herbaty są krople rosy zebrane z kwiatu lotosu tuż przed świtem…
Inne podobieństwo dotyczy legend dotyczących powstania tych napojów. Pierwsze źródła pisane dotyczące herbaty pochodzą z dziesiątego wieku przed naszą erą. Według chińskiej opowieści, już około trzech tysięcy lat przed naszą erą legendarny chiński cesarz Shennong miał przypadkowo zaparzyć pierwszy napar herbaciany. Czy nie przypomina to trochę opowieści o pasterzu Kaldim, któremu przypisuje się, również przypadkowe, odkrycie kawy?
Walka o herbatę
W Europie pierwsze wzmianki o herbacie pochodzą z XVI wieku. I chociaż słynny podróżnik Marco Polo wizytował Kraj Środka już w XIII w., to nie zwrócił wówczas uwagi na najważniejszy chiński napój i w ogóle nie wspomniał o nim w swoich relacjach z podróży.
Pierwsze dostawy herbaty – tak jak pierwsze dostawy kawy – trafiły do Europy w XVII wieku dzięki holenderskim kupcom. Obydwie były podawane początkowo jako lekarstwo, i obydwie stały się ekskluzywną używką dla najmożnieszych ówczesnego świata. Dopiero Anglicy przyczynili się do rozpowszechnienia tego napoju w Europie.
Anglicy od początku stali się miłośnikami herbaty – są nimi zresztą do dzisiaj. Jednak cena tego sprowadzanego z Chin specjału była dla nich bardzo wysoka. Poza herbatą, zamożni Brytyjczycy uwielbiali też jedwab i porcelanę, na które Chińczycy mieli również monopol. Koszty importu tych artykułów z Chin stanowiły duży problem dla Anglików – zwłaszcza, że z kolei ich wyroby były postrzegane w Chinach jako bezwartościowe.
Brytyjczycy wymyślili więc diaboliczny plan. Nakazali mianowicie w swoich koloniach w Indiach Zachodnich produkować ogromne ilości opium i postanowili użyć go jako zapłaty za herbatę. Chiny nie były zainteresowane takimi transakcjami. Doprowadziło to do wieloletnich konfliktów zbrojnych. Tak zwane wojny opiumowe, rozpoczęte w 1839 r., zdruzgotały chińską gospodarkę i faktycznie podporządkowały Państwo Środka mocarstwom kolonialnym. W krótkim czasie ludzi uzależnionych od opium liczono w cesarstwie w milionach, a Chiny z najpotężniejszego państwa regionu, nazywanego Podniebiem, skończyły ze statusem półkolonii. Sami Chińczycy nazywają ten okres swojej historii „wiekiem upokorzeń”.
Jedna herbata, różne nazwy
Chiny były i są ogromnym krajem, którego mieszkańcy posługują się różnymi językami i dialektami. W języku pisanym nazwa herbata oznaczana jest znakiem 茶. Natomiast w zależności od dialektu słowo to czyta się inaczej: „te” (w dialekcie hokkien, używanym w południowo-wschodnich Chinach i na Tajwanie) albo „cha” (w dialekcie kantońskim, używanym na południu Chin w Hongkongu i Makau i w dialekcie mandaryńskim, który jest urzędowym językiem w Chinach). Jakie to ma znaczenie? Ano takie, że w Europie zachodniej nazwa herbaty wzorowana jest na wymowie w dialekcie hokkien, a na Wschodzie, w Rosji, Indiach, Turcji czy Iranie, na wymowie w dialekcie kantońskim i mandaryńskim.
Dlaczego nie powstała jedna nazwa tego napoju? Otóż początkowo herbata była importowana albo drogą morską, właśnie do krajów Europy zachodniej, albo drogą lądową, karawanami przez Rosję. Tak zwana „herbata rosyjska” była wyżej ceniona, ponieważ długotrwałe przebywanie herbaty na statkach powodowało, że miała ona specyficzny
„morski“ zapach. Do Polski trafiała na szczęście ta „lepsza” rosyjska wersja herbaty. Ponieważ jednak jesteśmy krajem indywidualistów, to wymyśliliśmy na nią własną nazwę. Jej pierwszy człon wzorowany jest na łacińskim słowie oznaczającym zioło („herb”), a drugi nawiązuje do dialektu z hokkien. Dla wyrównania naczynie do gotowania wody na herbatę nazywa się u nas czajnik. Natomiast w Rosji herbata nazywa się „czaj“, a urządzenie do jej zaparzania samowar. A podobno to Chińczycy mają skomplikowany język…
Michał Włudarczyk
You must be logged in to post a comment.