W Uroczystość Trzech Króli, 6 stycznia w TVP 1 będziemy świadkami wielkiego artystycznego wydarzenia – koncertu „Bo w rodzinie siła”, zorganizowanego z okazji „Światowego Roku Rodziny” ogłoszonego 19 marca 2021 r. przez papieża Franciszka. Koncert ten został przygotowanym przez Fundację „Kresy Historii” przy wielkim wsparciu Telewizji Polskiej we współpracy z parafią św. Brata Alberta w Warszawie-Wesołej i Caritas Polska.
W koncercie tym wykonują Państwo radosną piosenkę „Życie jest muzyką”, w której słyszymy m.in. takie słowa:
„Słońce ogniem płonie błogo płynie czas
Powiedz, co lepszego mogło spotkać nas
Życie jest muzyką, życie jest wygraną
Póki nasze serca kochać nie przestaną”
Pani Edyto, Panie Łukaszu i Pawle, czy podobnie, jak w tej piosence Wasze życie jest wygraną? Jeżeli tak, to dzięki czemu?
Łukasz Golec: Mam wrażenie, że w pełni wyśpiewaliśmy sobie te słowa. Nasze życie jest wygraną dlatego, że uświadamiamy sobie, jak wielkim błogosławieństwem jesteśmy obdarzeni: jesteśmy zdrowi, tworzymy szczęśliwą rodzinę, wykonujemy zawód, który jednocześnie jest naszą pasją. Czego można chcieć więcej?
Paweł Golec: Ta wygrana to również poczucie szczęścia. A szczęście to spełnienie, bycie kochanym oraz zdolność naszych serc do obdarzania miłością innych. Słowa naszej piosenki niejako warunkują tą wygraną zdolnością do dawania miłości. I to nie tylko w kontekście relacji damsko-męskiej, ale ogólnoludzkiej, bo życie jest wtedy wygraną, dopóki nasze serca są zdolne kochać.
Edyta Golec: Tak, można powiedzieć, że nasze życie jest wygraną, bo mamy siebie i czujemy opiekę Bożej Opatrzności. Codziennie dziękuję Panu za tą łaskę. Ale mam również świadomość, że o ten skarb trzeba dbać, on nie jest dany nam raz na zawsze. Miłość, związek, relacje w rodzinie i pracy trzeba „podlewać” jak kwiatek w doniczce.
We współczesnym świecie często neguje się wartość małżeństwa i rodziny. Marginalizuje się, a nawet wyśmiewa małżeństwo jako nierozerwalny związek mężczyzny i kobiety. Czym dla Was jest rodzina?
P.G.: Rodzina jest dla mnie ostoją, fundamentem, z niej czerpię siłę i poczucie bezpieczeństwa.
Ł.G.: To tutaj ładuję akumulatory, z najbliższymi dzielę się troskami, radościami. Rodzina to mój dom, który daje mi schronienie, pocieszenie, tutaj spełniam się jako syn, ojciec, małżonek, brat.
E.G.: W naszym przypadku stwierdzenie „w rodzinie siła” – jest w pełni uzasadnione. Uzupełniamy się, wspieramy i chociaż czasem dochodzi do sporów, wiemy, że tylko zgoda i chęć woli może nas scalić. To nasze gniazdo, w którym czujemy się bezpiecznie.
Chciałbym, żebyście wrócili pamięcią do swoich rodzinnych domów. Jak zapamiętaliście swoich rodziców, dziadków? Jaką rolę odegrali oni w kształtowaniu Waszej osobowości, wiary, zainteresowań i postaw?
Ł.G.: Dzieciństwo wspominam jako czas pełnej beztroski, wolności. No może oprócz kilku obowiązków związanych z pomocą przy gospodarstwie, nic nam nie zaprzątało głowy. Kiedy rodzice byli w pracy, zajmowała się nami Babcia Helenka, wspaniała kobieta, którą zapamiętamy jako osobę obdarowaną niezwykłą pogodą ducha, z modlitwą na ustach. Różaniec towarzyszył jej bez przerwy, mówiła: „modlę się, żebyście mieli lekką pracę”. I chyba nam to wymodliła…
P.G.: Nasz dom rodzinny był zawsze pełen ludzi. Rodzina Golców jest bardzo liczna, ponieważ tata miał 13-ścioro starszego rodzeństwa. Większość z nich zjeżdżała się do nas na różnego rodzaju uroczystości i święta. Rozmawiało się o pracy, o rzeczywistości w kraju, o polityce, ale przewijały się również tematy związane z muzyką i sztuką. Jeden z wujków malował obrazy, drugi rzeźbił w drewnie, tata grał na klarnecie i ten artystyczny klimat wszystkim się udzielał. Pewnie dlatego zafascynowała nas muzyka, a naszego starszego brata Rafała, absolwenta ASP w Warszawie, urzekło malarstwo.
Ł.G.: Rodzicom zawdzięczamy to, że obdarzyli nas bezwarunkową miłością, nauczyli szacunku do drugiego człowieka, wiary w Boga, pozytywnego postrzegania świata. Przekazali nam przywiązanie do tradycji, rodzimej kultury i miejsca, gdzie się urodziliśmy. Ich pokolenie przeżyło wojnę, wysiedlenie, biedę, głód, strach, niepewność… żyli w rzeczywistości, którą dzisiaj nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Przez pryzmat takich wydarzeń nauczyli nas doceniać proste rzeczy, to że jest zdrowie, zgoda, miłość, dach nad głową, chleb na stole.
P.G.: Wujkowe, bracia taty, przeżyli wojnę i trudno było im pogodzić się, z przejęciem władzy przez komunistów zaraz po wojnie. Dla nich ojczyzna była wartością nadrzędną, a umiłowanie do ślebody (w gwarze góralskiej – wolności) było tak silne, że niektórzy z nich zaangażowali się w podziemną walkę o wolność w szeregach Narodowych Sił Zbrojnych.
Ł.G.: Wujek Zygmunt o mało nie przypłacił tego życiem, kiedy został schwytany i przebywał w więzieniu Montelupich w Krakowie. Wyszedł stamtąd tylko dzięki temu, że był chory na gruźlicę i został oddany swojej mamie Karolinie na tzw. umarcie. Przeżył, założył rodzinę, ale do końca swoich dni razem z braćmi, trwał w postawie niepogodzonego z ustrojem komunistycznym.
P.G.: Wujek Franek również był zaangażowany w walkę w podziemiu, do tego stopnia, że po wojnie musiał ukrywać się, dopiero w latach pięćdziesiątych został objęty amnestią. Ich najmłodsza Siostra Stanisława, w wieku osiemnastu lat została podstępnie wywieziona podczas akcji Służb Bezpieczeństwa i ślad o niej zaginął na prawie 70 lat. Dopiero niedawno dowiedzieliśmy się, że odnaleziono szczątki jej ciała w okolicach Opola i wszystko wskazuje na to, że tam właśnie leży ciocia Stasia.
Ł.G.: Tak się składa, że jakiś czas temu zostaliśmy poproszeni o napisanie muzyki do filmu dokumentalno-fabularyzowanego, który produkowała Fundacja Łączka, oraz Fundacja Via Veritatis, a który to opowiadał historię zgrupowania „Bartek”, w którym ciocia była łączniczką. To właśnie tą grupę liczącą około 160 żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, zgładzono jesienią 1946 r. Zginęli z rąk funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa w akcji o kryptonimie „Lawina”. Stąd tytuł piosenki i tytuł filmu. Oczywiście, bez zastanowienia zdecydowaliśmy się skomponować piosenkę. Muzykę napisałem wspólnie z żoną Edytą Golec, a słowa do niej stworzył Michał Zabłocki. Myślę, że oddaje ona w 100 procent obraz i wszystkie emocje jakie chcieliśmy zawrzeć w tej historii.
Pani Edyto, w swoich wypowiedziach przyjście na świat Waszych dzieci określa Pani jako „cud życia”, za który należy być wdzięcznym Bogu. O czym myślicie – jako rodzice – używając takich określeń?
E.G.: W dzisiejszych czasach zajście w ciążę i urodzenie dziecka nie jest takie oczywiste. Widzimy, jak wiele rodzin boryka się z niepłodnością, ile muszą przejść starań, aby doczekać się potomka. W tym kontekście mogę powiedzieć, że posiadanie trójki zdrowych dzieci to cud. U mnie przy wszystkich trzech momentach narodzin dzieci, towarzyszyła przede wszystkim niezwykła radość i wdzięczność Bogu za ten właśnie cud życia.
Ł.G.: Cudem jest również towarzyszenie im w życiu, obserwowanie jak one nas zmieniają, otwierają nasze serca. Wychowanie dzieci to przygoda, podróż w nieznane, ale niezwykle ubogacająca nas jako ludzi.
Kiedy mówicie o swoich patronach, na pierwszym miejscu przytaczacie św. Józefa – patrona rodziny. A zaraz potem mówicie o św. Janie Pawle II. Pięknie o nim śpiewacie: „On w podarte żagle tchnął, w dniach niedoli pod opiekę wziął, swą ojczyznę jak łupinkę kruchą na szerokie wody pchnął…”
Byliście młodymi ludźmi, nawet ministrantami, kiedy po raz pierwszy spotkaliście Ojca Świętego. Jak On wpłyną na Wasze młodzieńcze postrzeganie świata, na Wasze artystyczne dusze?
Ł.G.: Po raz pierwszy spotkaliśmy papieża Jana Pawła II w 1991 roku Częstochowie podczas Światowych Dni Młodzieży. Byliśmy wtedy uczniami 8 klasy szkoły podstawowej. Razem z grupą milowieckich ministrantów udaliśmy się na pieszą pielgrzymkę. Pamiętam, że szliśmy cały tydzień, ale warto było, ponieważ to spotkanie na zawsze pozostanie w naszej pamięci.
P.G.: Byliśmy ogromnie zaskoczeni, że na to spotkanie przyjechało tak wielu młodych pątników z całego świata. Rozpierała nas duma, że Papieżem jest nasz rodak.
Ł.G.: Myślę, że wtedy nie zdawaliśmy sobie jeszcze sprawy, jak Jego pontyfikat wpłynie na nasze pokolenie i na nas jako ludzi i artystów. Jego słowa zmieniały spojrzenie, zwłaszcza wtedy, kiedy jako młodzi ludzie kształtowaliśmy swój światopogląd. Niezwykle bliskie nam są przemyślenia Jana Pawła II na temat kultury, tworzenia, wierności korzeniom: „Świat bez sztuki naraża się na to, że będzie światem zamkniętym na miłość.” To jeden z moich ulubionych cytatów.
P.G.: Jan Paweł II był człowiekiem obdarzonym niezwykłą charyzmą, nieustannie wymagającym od siebie, co nie ukrywam inspiruje mnie w życiu codziennym. Z resztą sentencja „wymagajcie od siebie, choćby inni od was nie wymagali” – obliguje nas dzisiaj do nieustannej walki o ducha, o wyższe wartości, zwłaszcza w czasach konsumpcjonizmu i skupianiu się na własnym ego…To takie proste, a jednak najtrudniejsze…
Jako zespół Golec uOrkiestra macie na swoim koncie kilka autorskich piosenek również dla Papieża Jana Pawła II. Jeszcze do dziś brzmią nam słowa hołdu, który w 1997 roku u stóp krzyża na Giewoncie złożyli Ojcu Świętemu polscy górale: „Dziękujemy Ojcze Święty, żeś nas wydostał z czerwonej niewoli, a teraz chcesz i uczysz jak dom ojczysty polski oczyścić z tego, co hańbi, rujnuje, zniewala, gubi. (…) Dziękujemy za ojcowską i synowską troskę, dziękujemy za modlitwy, ofiary i upomnienia Twoje. A w czym żeśmy Boga zdradzili, zasmucili, przepraszamy”. Cała Polska z przejęciem słuchała tych słów. Kim dla Górali jest św. Jan Paweł II i kim jest On dla Was osobiście?
P.G.: Trudno w kilku słowach opisać kim jest dla nas Jan Paweł II. Potrafił zarażać i rozpalać słowem, będąc jednocześnie blisko spraw ludzkich. Był człowiekiem obdarzonym niezwykłą charyzmą, nieustannie wymagającym od siebie, co nie ukrywam inspiruje mnie w życiu codziennym. Z resztą sentencja „wymagajcie od siebie, choćby inni od was nie wymagali” – obliguje nas dzisiaj do nieustannej walki o ducha, o wyższe wartości.
E.G.: Jan Paweł II Inspiruje nas do tego stopnia, że postanowiliśmy podjąć się realizacji unikatowego projektu pt. „Kolędowanie z Janem Pawłem II”. Istotą przedsięwzięcia jest połączenie dźwiękowego zapisu śpiewanych przez Niego kolęd, w naszej aranżacji w efekcie czego słuchacze odnoszą wrażenie, jakby Święty Jan Paweł II kolędował z Golec uOrkiestrą.
P.G. Z tym projektem zaraz po świętach ruszamy w trasę kolędową w największych polskich miastach. W trakcie koncertu publiczność usłyszy nieznane szerokiej publiczności nagrania z wigilii w apartamencie papieskim, które otrzymaliśmy od zaprzyjaźnionej Siostry Teodory, Sercanki, która podczas pontyfikatu Jana Pawła II pracowała w Watykanie.
Ł.G.: Równie ważną rolę jak muzyka, w koncercie tym odgrywają zdjęcia i archiwalne materiały filmowe, które nigdy wcześniej nie były publikowane. Udało nam się je zdobyć m.in. dzięki pomocy Telewizji Watykańskiej, wsparciu Związku Podhalan, uprzejmości Przemysława Houser’a, oraz akademickiego chóru Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Te materiały specjalnie na potrzeby programu zostały odrestaurowane i zdygitalizowane.
E.G.: W tym koncercie wykorzystaliśmy też krótkie zapowiedzi i przemyślenia Ojca Św. na temat naszej polskiej tradycji kolędowania. Pięknie opowiada o tym, czym dla Polaków są kolędy, opisuje ich pochodzenie i sens. Dlatego podczas koncertu nie zabraknie wzruszeń, wspomnień i mnóstwa emocji. Zapraszamy na wspólne kolędowanie, a wszystkie szczegóły można znaleźć na naszej stronie www.golec.pl
Każdą Waszą płytę oceniam jako przemyślane, pozytywne przesłanie – poruszające ważne tematy ludzkiej egzystencji. Czym kierujecie się w swojej twórczości artystycznej? Co jest głównym leitmotivem Waszej twórczości?
Ł.G.: Głównym leitmotivem jest życie, bo to ono dostarcza nam najwięcej powodów do pisania i tworzenia. Na przestrzeni 22 lat naszej działalności, stworzyliśmy około 100 piosenek. Może to dużo, może mało, ale każda z nich o czymś opowiada, każda dotyka jakiejś historii wyraża jakąś myśl i emocję, opisuje rzeczywistość. Niejednokrotnie teksty zawierają treści humorystyczne, autoironiczne, ale są również piosenki, które skłaniają do zadumy, refleksji. Tak jak muzyka, tak również i tekst zmieniał się na przestrzeni tych 22 lat. Zmieniamy się, ewoluujemy, a to przekłada się na naszą twórczość. To obserwowanie rzeczywistość inspiruje nas do tworzenia.
P.G.: Fantastycznie, że udało nam się zdobyć zaufanie wielu słuchaczy, którzy utożsamiają się z naszymi tekstami, czerpią z nich radość i motywacje. To dla nas największa nobilitacja. Bo muzyka, potrafi dodać wiary i dystansu.
Niedawno wydaliście płytę „Symphonetnic”, na której towarzyszą Wam znani soliści jak: Kuba Badach, Piotr Cugowski, Gromee czy Andrzej Lampert. Określacie ją jako „Wasze najmłodsze i najbardziej oczekiwane dziecko muzyczne”. Czy możecie powiedzieć o Waszym nowym projekcie?
P.G.: Sięgając po niespotykane dotąd rozwiązania muzyczne stworzyliśmy nowatorski projekt, nad którym pracowaliśmy już od dłuższego czasu. Dwupłytowy album to zestawienie różnorodnych dźwięków i obrazów, czyli zapis multimedialnego, muzycznego spektaklu, który odbył się w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach.
E.G.: W trwającym około dwóch godzin widowisku udało się zgrabnie zestawić ze sobą tradycję, nowoczesne brzmienie orkiestry symfonicznej z muzyką etniczną, całość dopełnia filmowa wizualizacja. Reżyserią zajął się niezwykle utalentowany twórca – Jacek Kościuszko, aranżacje stworzyli min. Krzysztof Herdzin, Rafał Rozmus, Sebastian Thiel, Atanas Valkow, Edyta Golec i Łukasz Pilch – gitarzysta naszego zespołu. Na scenie towarzyszą nam uznani artyści: Kuba Badach, Piotr Cugowski, Andrzej Lampert, Bedoes, Kuqe, Gromee, Krzysztof Trebunia-Tutka, flecista Marcin Rumiński, podhalański cymbalista Robert Czech, grupa bębniarzy Wataha, a także instruktorzy oraz podopieczni Fundacji Braci Golec, choćby niezwykle utalentowana dziesięcioletnia Zosia Kliś, która na najnowszej płycie śpiewa piosenkę ,,Na holi”.
Ł.G.: Artystyczny mariaż udał się dzięki znakomitym fachowcom, którzy połączyli nasze wizje muzyczne w całość. Na płycie czuć ducha gór, który w tej odsłonie został połączony z nowoczesnością, jak chociażby klubowym beatem, czy hip-hop’owym trapem. Mamy nadzieję, że pandemia odpuści i będziemy mogli wyruszyć w trasę z tym niezwykłym projektem. Póki co można posłuchać tego materiału w streamingu, na płycie CD/DVD Symphoetnic lub na naszej stronie www.golec.pl
Moi Drodzy, jesteście znani nie tylko z dokonań artystycznych. Udzielacie się również w Fundacji Braci Golec, która pomaga utalentowanym muzycznie dzieciom z Milówki i okolic. Co legło u podstaw założenia tej Fundacji?
Ł.G.: Na początku, czyli 18 lat temu mieliśmy czterdzieścioro uczniów, obecnie pod skrzydłami fundacji w Ogniskach Twórczości Artystycznej kształci się ponad 250 młodych ludzi. Nasi nauczyciele to pasjonaci muzyki, kultury i tradycji Beskidu Żywieckiego. Uczymy białego śpiewu, czyli techniki wokalnej charakterystycznej dla muzyki ludowej, gry na skrzypcach, kontrabasie, heligonce, instrumentach ludowych, czyli pasterskich i basach.
P.G.: Zajęcia odbywają się indywidualnie, czyli nauczyciel-uczeń. Jesteśmy zdania, że „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. Przekazując młodemu pokoleniu uniwersalne wartości, jak miłość do ojczyzny, regionu, gwary, obrzędów, tradycji, strojów, budujemy w nich kulturową tożsamość. Gwarantujemy wysoki poziom nauczania.
Ł.G.: Zajęcia prowadzą pasjonaci muzyki i góralszczyzny. Nasi podopieczni biorą udział w różnego typu konkursach i odnoszą sukcesy. Zagraliśmy też wspólnie kilka koncertów. Mało tego, 3 lata temu powołaliśmy do życia Górski Uniwersytet Ludowy, który zrzesza muzyków ludowych oraz wszystkie osoby, które chcą realizować swoje marzenia muzyczne. Powstał na przykład 50-osobowy chór, odbyło się też kilka ciekawych projektów. To motywujące.
Przed nami Święta Bożego Narodzenia. W Polskiej tradycji to przepiękny czas. Nasze domy rozbrzmiewają wtedy brzmieniem polskich kolęd i pastorałek. Bożonarodzeniowe tradycje Górali są niezwykle bogate i przejmujące. Jak w Waszej muzycznej, licznej rodzinie przeżywany jest ten czas?
Ł.G.: Święta Bożego Narodzenia to czas pełny radości, wdzięczności i spotkań rodzinnych, ale również czas zatrzymania, wyciszenia i odpoczynku. W naszych domach nie może zabraknąć śpiewania kolęd, śmiechu dzieci, radości z prezentów i celebrowania wspólnie tego radosnego czasu.
E.G.: Nie brakuje również degustacji wszystkich 12 potraw na stole wigilijnym, życzeń, pustego nakrycia, śpiewania kolęd i obowiązkowego pójścia na Pasterkę, na której trzy pokolenia czyli: mój tata, Łukasz i nasze dzieci zasilają szeregi miejscowej orkiestry dętej.
P.G.: W moim domu zawsze po wieczerzy wigilijnej uczestniczymy w góralskiej Pasterce w parafialnym kościele w Straconce, na której spotyka się około 50 góralskich muzykantów. Przy takiej muzycznej oprawie dreszczyk przechodzi po plecach, a niejednemu uczestnikowi łezka zakręci się w oku…W kolejne dni świąt odwiedzają nas kolędnicy i w takiej atmosferze mija nam ten piękny świąteczny czas.
Większość z nas będzie cieszyć się sielskim świątecznym nastrojem. Widowisko, które wspólnie stworzyliśmy pokaże również rodziny z różnych krajów świata, będące ofiarami konfliktów wojennych. Koncert ten będzie również okazją wsparcia realizacji programu Caritas Polska „Rodzina Rodzinie”. Podczas jego emisji w TVP 1 widzowie będą mogli włączyć się w to dzieło i tym samym pomóc rodzinom, w których Boża Dziecina ma twarz cierpiącego człowieka. Jak Wy patrzycie na współczesny, skonfliktowany świat, jak go, jako wrażliwi artyści, postrzegacie? Na stronie swojej Fundacji umieściliście słowa: „Wierzymy, że kiedy słowa zawodzą, mówi muzyka”. Co środowisko muzyczne może zrobić, ażeby świat stawał się lepszy?
Ł.G.: Na przestrzeni wieków muzyka odgrywała znaczącą rolę w kreowaniu historii. Z naszego polskiego podwórka, lata 80-te były jednym wielkim „protest songiem”. Niejednokrotnie piosenki nawoływały do zmian, przekazywały nowe idee i pozwalały przetrwać trudne czasy. Dlatego artyści nadal powinni robić to, co potrafią najlepiej. Uwrażliwiać słuchaczy, tworzyć piękne i wartościowe teksty i muzykę, która inspiruje do tego, aby stawać się lepszym człowiekiem.
P.G.: Widzimy i obserwujemy krzywdę, biedę i wykluczenie, z jakim borykają się ludzie na świecie zwłaszcza w jego biedniejszych regionach. Nie mamy wpływu na ogólnoświatową politykę, ale możemy robić małe rzeczy, które mogą pomóc innym np. angażując się w różne akcje charytatywne.
E.G.: Ostatnio zaangażowaliśmy się w zbiórkę pieniężną na budowę studni w Afryce, gdzie również pomagamy polskiej Misjonarce, Siostrze Rut Ciesielskiej, która prowadzi sierociniec w Tanzanii, w miejscowości Bukanga. Wykorzystując swoją popularność i zasięgi na social mediach Golec uOrkiestry, staramy się zachęcać naszych odbiorców do pomocy potrzebującym.
Nikt nie jest samotna wyspą – jak powiedział Tomasz Merton. Nie byłoby z pewnością tak prężnie działającej Golec uOrkiestra, gdyby nie wspierała Was rodzina i przyjaciele. O kim szczególnie chcielibyście w tym miejscu powiedzieć.
P. G.: Jesteśmy bliźniakami i od urodzenia wszystko robiliśmy razem. Znamy się, ufamy sobie, wspieramy się w pomysłach, ale nasza firma to nie tylko my. Starszy brat Rafał jest managerem, autorem tekstów i piosenek oraz pomysłodawcą wielu projektów. To on dostrzegł w nas talent muzyczny, zadbał o nasze wykształcenie, w pewnym sensie zastąpił nam tatę, kiedy w wieku 14 lat straciliśmy go. To dzięki pomysłom i tekstom Rafała powstała Golec uOrkiestra.
Ł. G.: Najstarszemu bratu Stanisławowi zawdzięczamy troskę i wsparcie w każdym momencie życia. Jako starszy o12 lat brat, niejednokrotnie opiekował się nami, kiedy rodzice byli w pracy. A trzeba dodać, że nie należeliśmy do grzecznych dzieci. Stasiu obecnie zajmuje się obsługą multimediów podczas naszych koncertów, a jego żona Dorota pełni funkcję tour managera i obsługuje nasz fan shop.
E.G.: W Golec Fabryce pracuje jeszcze żona Rafała – Kasia, która zajmuje się kalendarzem koncertowym zespołu, a żona Pawła – też Kasia, zakładała social media zespołu i przez dłuższy czas prowadziła Fundację Braci Golec.
P.G.: Reasumując – dobrze jest mieć bliskich wokół. Każdy tutaj gra do jednej bramki. Razem cieszymy się z sukcesów, ale też razem przeżywamy porażki. Ważne w tym wszystkim, że przez te wszystkie lata działalności nadal dajemy sobie wsparcie i siłę. I niech tak pozostanie.
Bardzo dziękuję za rozmowę. W tym świątecznym czasie – imieniu naszych czytelników i redakcji „Polska Po Godzinach” życzę Błogosławieństwa Bożej Dzieciny w Waszym rodzinnym i artystycznym życiu. Wyśpiewujcie dalej piękną muzykę, łączącą ludzkie pokolenia. Jesteście dla mnie, ale i z pewnością dla wielu Waszych fanów, ambasadorami polskich rodzin. Życzę, aby Wasze artystyczne przesłanie, jak halny wiatr docierało do wszystkich rodzin naszej Ojczyzny i całego świata.
Jeszcze raz pragnę podziękować wszystkim polskim artystom, biorącym udział w Koncercie „Bo w rodzinie siła”, a na ręce Prezesa Telewizji Polskiej, Pana Jacka Kurskiego złożyć wyrazy podziękowania za wielką pomoc w realizacji tego przedsięwzięcia. Dzięki temu artystyczne przesłanie o rodzinie dotrze do wielu rodzin polskich na całym świecie oraz wyczuli ludzkie serca na potrzeby i troski, z którymi boryka się współczesna rodzina.
Ks. Andrzej Chibowski
You must be logged in to post a comment.