Z Marcinem Michalikiem, mistrzem Polski Latte Art i dwukrotnym wicemistrzem Polski Baristów, twórcą szkoły baristów, rozmawia Michał Włudarczyk.

Niewielu jest tak utytułowanych i uzdolnionych baristów. Jak to się stało, że osiągnąłeś taki sukces? Przecież nie był to przypadek. Na tylu zawodników startujących w mistrzostwach, przez kilka lat byłeś na podium zarówno ogólnopolskich zawodów baristów, jak i zawodów latte art.
Sukcesy w takich zawodach to nie przypadek. Pewnie trzeba mieć predyspozycje, przede wszystkim odporność psychiczną, jednak najważniejsza jest ciężka praca. Przygotowanie do zawodów to nie godziny, nawet nie tygodnie, ale miesiące wytężonych treningów. Przypadkiem nazwałbym pierwsze spotkanie z kawą. Ten przypadek to rozpoczęcie pracy w jednej z już nieistniejących kawiarni w Warszawie oraz chęć doskonalenia umiejętności związanych z kawą. Kiedy zaczynałem w 2004 r. nie było szkół baristów, łatwo dostępnej merytorycznej wiedzy, czy praktycznych wskazówek od starszych kolegów.
Czym różnią się zawody baristów, od zawodów latte art?
Różnica jest zasadnicza. O ile w sztuce latte art najważniejsza jest powtarzalność w rysowaniu autorskich wzorów na kawie, ich kontrast czy symetria, to w przypadku zawodów baristów najważniejsze są walory sensoryczne kawy podawanej przez baristę. Oprócz smaku zadaniem baristy jest przekazanie zarówno swojej wiedzy teoretycznej, jak i praktycznej, dzięki której serwuje najlepszą kawę każdemu z sędziów. Cztery espresso, cztery kawy z mlekiem oraz drink dowolny na bazie espresso, to tylko część całego występu. Najważniejsza jest tutaj pasja i zaangażowanie oraz właściwe jej przekazanie sędziom.
Swoją wiedzą i umiejętnościami chętnie dzielisz się z kolejnymi pokoleniami. Jesteś założycielem szkoły baristów, w której można zarówno nauczyć się podstawowych technik baristycznych, jak i zaawansowanych technik latte art. Proszę przybliżyć naszym czytelnikom, czym właściwie jest latte art.
Latte art jest sztuką tworzenia wzorów na kawie. Jedynym ograniczeniem jest tutaj tylko nasza wyobraźnia i umiejętności. Możemy narysować serce, rozetę czy np. misia, lwa, lub dowolny obraz. Do dyspozycji jest spienione mleko, gęste espresso, sos czekoladowy, posypka i wykałaczka. Każdy narysowany na kawie obraz musi spełnić pewne kryteria. Powinien mieć kontrast, czyli być wyraźny. Ważne jest też położenie rysunku, oraz jego symetria.
Czy większą trudność sprawiało Ci opanowanie technik baristycznych, czy też przekazywanie wiedzy na ich temat? Co sprawia większą satysfakcję?
Zdobywanie wiedzy jest tak samo satysfakcjonujące, jak dzielenie się nią później z innymi. Ucząc się o kawie, oraz o technikach pracy, w pewnym momencie zacząłem się dzielić zdobytą wiedzą z innymi. Czułem satysfakcję, gdy ktoś po moich wskazówkach zmieniał styl pracy, zwracał większą uwagę na jakość oraz sposób przygotowywania kaw. Moja pasja okazała się zaraźliwa. W końcu uruchomiłem Szkolę Baristów, gdzie oprócz swojej wiedzy kawowej, obalam mity i dzielę się wyłącznie rzetelną wiedzą.
Dzięki swojej pasji miałeś okazję do częstych podróży po całym świecie. Jakie podróże związane z kawą były najciekawsze?
Każdy barista marzy o tym, żeby odwiedzić plantację kawy i to najlepiej tę, której ziarna wykorzysta potem do startu w mistrzostwach baristów. Udało mi się spełnić to marzenie. Odwiedziłem plantację kawy w Kolumbii. Wycieczka na teren plantacji, zbieranie owoców kawowca, prześledzenie całej drogi kawy, od owocu na drzewie do gotowego wypalonego ziarna, poznanie odmian, sadzenie drzewek czy testowanie ziaren – to tylko nieliczne elementy tego wyjazdu. Zwiedzanie stolicy Kolumbii – Bogoty, podróż jeepami na szczyt wzgórza, gdzie znajduje się plantacja, zjazd w gondoli, zawieszenie się autokaru nad urwiskiem, czy zwiedzanie samej stolicy – to najlepsze wspomnienia. Wcześniej takie widoki oglądałem tylko w telewizji w reklamach kawy. Kawowe pasje to nie tylko plantacja, ale również mistrzostwa świata, na które wyjeżdżałem, kiedy tylko wygrywałem zawody, bądź chciałem się doszkolić w kawowym kunszcie – do takich miast, jak Londyn, Antwerpia, Moskwa, Oslo, Kopenhaga i wiele innych. Do tego należy dodać wyjazdy związane z biznesową częścią mojego kawowego życia – do Vancouver, Las Vegas, Sardynii czy Dubaju. Nic jednak nie równa się z moim wyjazdem do Durbanu w Republice Południowej Afryki.
Jesteś więc baristą, który spełnił swoje marzenia. Gratuluję i życząc dalszych sukcesów, dziękuję za rozmowę.