Czy potrafimy dyskutować, posługując się rzeczowymi argumentami, chcąc zrozumieć stanowisko drugiej strony? Czy potrafimy zmienić swoje stanowisko w obliczu siły.
Taki idealny model dyskusji nie występuje oczywiście w przyrodzie. Nawet w dyskusjach naukowych biorą górę emocje, uprzedzenia, stereotypy. Nie oznacza to, iż nie należy dążyć do zachowania w miarę doskonałych ram dla dyskusji, gdyż wydaje się ona być solą demokracji. Czy to w przypadku sporu z urzędnikiem, czy z dyrekcją szkoły, czy z dzieckiem, czy w małżeństwie – musimy dyskutować i w ten sposób dochodzić do wspólnego stanowiska. Nie zawsze zgodne ono będzie z jakąś prawdą obiektywną – ale niestety w demokracji wystarczy dla podjęcia decyzji w jakiejś sprawie zgoda większości.
Jakość współczesnych debat, przesiąkniętych polityką i zaślepieniem, nie pozostawia miejsca na spokojną refleksję nad tematami, które dotyczą wszystkich obywateli. Chodzi o takie sprawy, jak forma i jakość edukacji, opieka nad seniorami, problem jakości powietrza w wielkich miastach, czy wyrównywanie szans edukacyjnych i tych związanych z rynkiem pracy dla osób pochodzących z mniejszych miejscowości. Daje się też zauważyć, iż debaty prowadzone są z punktu widzenia centrum kraju, Warszawy. To całkowicie wypacza perspektywę dyskusji, gdyż problemy metropolii nie są problemami większości Polaków. Tu jednak są najgłośniej prezentowane i komentowane, co zachęca pozostałych do przyjmowania perspektywy centrum. Prowadzenie sporu czy dyskusji to element kultury, wymagający od uczestników przestrzegania podstawowych zasad szacunku dla drugiej osoby, zasad grzeczności i kurtuazji, i ogólnie powstrzymywania się od traktowania drugiej osoby jako wroga wojennego, którego trzeba wyeliminować. Jakie są warunki dobrej dyskusji? Na pewno musimy być gotowi na modyfikację swego stanowiska. Ktoś, kto zakłada sztywne trzymanie się swego zdania, nie jest dobrym dyskutantem. Wychodzenie z pozycji posiadacza prawdy w większości sporów dotyczących spraw praktycznych jest mało racjonalne. Ważnym elementem dyskusji jest wsłuchanie się i próba zrozumienia drugiej strony, tak aby spojrzeć na problem z innej perspektywy. Jeśli jesteśmy gotowi bronić swoich racji, to taki zabieg nie tylko nam nie zaszkodzi, ale pomoże rozbudować nasze stanowisko. Uwagi te nie odnoszą się do sporów pryncypialnych, o zasady, ale one też wymagają przestrzegania ogólnych zasad wzajemnych relacji międzyludzkich.
Spór nie jest czymś negatywnym ani wstydliwym. Jest płaszczyzną do wykuwania się opinii i postaw, jest oznaką działania różnych interesów, różnych grup społecznych. A to świadczy o sile demokracji. Spierać trzeba się jednak umieć. Bez dążenia do dyskusji merytorycznej, skupionej na wszechstronnym ukazaniu problemu, nie będzie dobrego sporu, a tylko pokrzykiwania okopanych na swoich pozycjach wrogich plemion.
Badacze dyskusji prowadzonych w Internecie powołują się na tzw. prawo Godwina, mówiące, iż „Wraz z trwaniem dyskusji w Internecie prawdopodobieństwo użycia porównania, w którym występuje nazizm bądź Hitler, dąży do 1”. Niestety, nie tylko w Internecie, ale i w innych sferach spornych ostatecznym argumentem pozostaje próba zdyskredytowania przeciwnika. Kto pierwszy jednak zacznie to robić, ten może być pewny jednego: właśnie przegrał spór. Zabrakło mu argumentów.
Paweł Bielski