Fotografie lub filmy wykonywane z pozycji horyzontalnej to jedno. Z góry – to zupełnie co innego. Panoramy z lotu ptaka uzyskuje się dzięki kamerom zainstalowanym na dronach. A jak wygląda Falenica i Wawer z lotu ptaka, można zobaczyć na facebookowej stronie dronFalenica.
Olgierd Świda to mieszkaniec Falenicy od urodzenia, „syn marnotrawny”, który powrócił do kraju po latach nauki i pracy za granicą. Na spacery czy to z rodziną, czy to samotne, zawsze zabiera ze sobą drona. Dzięki niemu ma obraz warszawskiej dzielnicy widziany z góry, niedostępny z ziemi. A jest co dokumentować i co podziwiać! Pana Olgierda od dzieciństwa interesowała elektronika. Trudno uwierzyć, ale już jako 5–6-latek montował sobie radia, jeździł na zajęcia techniczne do Pałacu Młodzieży. Był bardzo dobry z matematyki, ale tylko dobry z fizyki. Dlatego nie poszedł na politechnikę, tylko na handel zagraniczny. Studia przerwał, ponieważ chciał żyć – jak mówi – w wolnym świecie. Wyjechał do Niemiec, gdzie kontynuował studia w kierunku biznesowym. Ale to nie był koniec przeprowadzek. Faleniczanin mieszkał też w Hiszpanii, a na dłużej osiadł w Stanach Zjednoczonych. Gdy Polska weszła do Unii Europejskiej uznał, że można już wracać do kraju. Półtora roku temu otrzymał od żony prezent urodzinowy – drona.
– Latanie samolotem a kierowanie dronem to jednak dwie różne sprawy – mówi. – Joysticki, a samolotowe stery, to też nie to samo – dodaje. Zanim więc pan Olgierd rozpoczął przygodę z dronem (a do każdej sprawy, jak widzieliśmy, podchodzi profesjonalnie), przeszedł kurs jego obsługi, badania zdrowotne, zdał egzamin praktyczny oraz wykupił ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej.
Pan Olgierd jest miłośnikiem Falenicy. Jednym z tych, którzy uznają, że „stolica to Falenica, a reszta to okolica”. Dlatego postanowił przy użyciu drona dokumentować życie swojego osiedla. Na przykład budowę nowego skrzydła SP nr 124, czy nową szkołę wznoszoną przy ul. Halnej. Nie mógł przepuścić okazji uwiecznienia, niemal krok po kroku, jak powstaje Południowa Obwodnica Warszawy, jak wygląda Wisła w czasie suszy, co się dzieje w Mazowieckim Parku Krajobrazowym.
Swój sprzęt Olgierd Świda wypuszcza na 100–120 metrów do góry i na odległość do 3 km, przy wietrze do 30 km/h. To bardzo skomplikowane urządzenie potrafi wrócić do miejsca startu nawet wówczas, gdy z powodu jakichś zakłóceń wymknie się operatorowi z rąk. Dzięki aplikacjom przydatnym w obsłudze drona jego właściciel wie, z jaką prędkością wieje wiatr, widzi fotografie obszarów zastrzeżonych na mapie, na które dron nie może bezkarnie być kierowany. Dronowcom – amatorom, którzy nie mają przeszkolenia teoretycznego i praktycznego, nie znają obowiązujących przepisów i nie są ubezpieczeni radzi, aby wypuszczali swoje maszyny raczej tylko nad własnymi posesjami.
Andrzej Murat
You must be logged in to post a comment.