Mało kto pamięta już, a nawet niewielu kojarzy, zapomniany przez ludzi, ale nie przez Pana Boga jak się okazuje, obszar i okolicę ulicy Szwedzkiej na warszawskiej Pradze Północ. Gdyby nie oddana niedawno do użytku stacja metra „Szwedzka”, to pewnie nikt z nas nie wiedziałby nawet jak tam dojechać. Szkopuł w tym, że mało kto w ogóle wie o istnieniu tej stacji.
A miejsce to przecież zasługuje pod każdym względem na najwyższą uwagę, właśnie przez wzgląd i z uwagi na jego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Dotyczy to w równym stopniu nieruchomości przy ulicy Szwedzkiej 2/4 – dawnej stalowni firmy Lilpop, Rau i Loewenstejn, przejętej następnie na 120 lat przez Wojsko Polskie, przekształconej przez nie w zbrojownię, a obecnie czekającej wciąż na swoje ostateczne przeznaczenie, jak i dawnych zakładów Pollena-Uroda przy Szwedzkiej 20, gdzie prace rewitalizacyjne i modernizacyjne prowadzone są pełną parą od początku 2019 roku i nabierają już realnego kształtu.
Nowoczesność oparta na tradycji
Historia tego miejsca jest fascynująca – początek działalności przemysłowej na terenie fabrycznym przy ulicy Szwedzkiej sięga bowiem 1896 roku, a był to czas założenia Towarzystwa Akcyjnego Fabryki Produktów Chemicznych „PRAGA”. Z biegiem lat zmieniały się nazwy zakładów, a także asortyment produkowanych w nich wyrobów, żeby wymienić tylko: „smary do maszyn, wosk i zaprawę do podłóg, waselinę techniczną i medyczną, kwas siarczany, kwas dymiący, cerezynę, wosk szewski, pastę do obuwia Stella”. W latach dwudziestych ubiegłego stulecia do spółki przystąpiła angielska firma „Unilever”, przez co koncern stał się monopolistą w produkcji mydła i proszków do prania. Do najbardziej znanych należały mydła „Biały Jeleń” oraz proszki „Radion”, „Lux” i „Vim”. Po zniszczeniach wojennych, odbudowę ukończono w 1950 roku i już w Polsce Ludowej zakład stał się częścią Zjednoczenia Przemysłu Środków Piorących i Kosmetyków i stąd wywodzi się dobrze znana warszawiakom późniejsza marka „Pollena-Uroda”.
Nie wiadomo jak potoczyłyby się dalsze losy zrujnowanych pozostałości po producencie legendarnych „Warsa” i „Być może”, gdyby w 2014 roku na spacer Szwedzką nie wybrał się Pan Arie Koren, szef jednego z wiodących w Warszawie deweloperów, który o swoich wrażeniach z tego spaceru mówił tak: „Pochodzę z kraju, który współczesną swoją siłę czerpie z tradycji i różnorodności. Wychowany w takim przekonaniu, sam poszukuję inspiracji na przyszłość w historii… Kiedy pierwszy raz spacerowałem po terenie dawnej fabryki Polleny-Uroda na ulicy Szwedzkiej, zrozumiałem potencjał tej dzielnicy. Wykorzystując unikatową zabudowę, charakterystyczny komin, lokalizację i energię Warszawy, z pomocą architektów stworzyłem projekt, który wymyka się stereotypowym podziałom: przestrzeń mieszkalna, handlowa, biura, apart-hotel, strefa kulturalna i społeczna nawzajem przenikają się i uzupełniają. Bohema – Strefa Praga to miejsce, które ma żyć. Ma czerpać z siły Pragi i dawać radość życia mieszkańcom i gościom”.
Minęło kilka lat, a słowa przekształciły się w czyny i z początkiem 2019 roku na ten zapomniany i opuszczony zakątek wjechały maszyny i żurawie budowlane. Oczywiście, wybuch epidemii i zmieniająca się rzeczywistość gospodarcza odcisnęły piętno na zamierzeniach w kontekście harmonogramu i założeń funkcjonalno-użytkowych, ale budowa systematycznie i konsekwentnie postępuje do przodu. Redakcję „Polska Po Godzinach” oprowadzali po niej inżynierowie, Pan Bartosz Kwiatkowski – Kierownik Kontraktu i Pan Marek Golec – Kierownik Budowy w jej części związanej z rewitalizacją objętą nadzorem konserwatora zabytków.
Ulica Szwedzka wraca do życia
Składa się ona z trzech etapów. Z Piazzetty Bohema, gdzie oprócz lokali usługowych na parterze, na post-industrialnych kondygnacjach znajdą się niezwykłe i niepowtarzalne powierzchnie biurowe. Z tzw. Szwedzkiej F, gdzie zlokalizowane zostaną mieszkania na wynajem, których charakterystyczną cechą będą wewnętrzne ściany z nietynkowanej, licowej cegły. I z Warzelni, gdzie znajdą się tzw. lofty, to znaczy wysokie, luksusowe, utrzymane w industrialnym charakterze apartamenty. Wszystko to spięte urokliwym placem centralnym wokół zabytkowego komina, pozostającego wciąż najwyższą budowlą na Nowej Pradze.
Uwagę przykuwa niezwykle wysoka wręcz jakość wykonania odrestaurowanych, ale także odtwarzanych elementów budowlanych. Szczególnie widać to na elewacjach z klinkierowej cegły, gdzie fragmenty oryginalnej fasady – po oczyszczeniu, piaskowaniu, impregnacji – uzupełniane są cegłą współczesną w sposób, który nie pozwala na dostrzeżenie jakiejkolwiek różnicy pomiędzy częścią „starą” (oryginalną), a „nową”. Nitowane elementy konstrukcji stalowej podtrzymującej stropy kondygnacji nadziemnych wzbudziłyby natomiast zachwyt niejednego przedwojennego inżyniera mostowego. To naprawdę podnoszące na duchu uczucie, kiedy widzi się, że ogromny dorobek i dziedzictwo budowniczych, którzy podnosili z gruzów zniszczoną w trakcie wojny Warszawę i wznieśli do rangi światowej potęgę polskiego budownictwa w zakresie odbudowy zabytków, nie poszły na marne i doczekaliśmy się ich godnych następców.
Praska Bohema – udana rewitalizacja
W perspektywie wielkiego patriotycznego dzieła, jakim jest ocalenie od zniszczenia i rewitalizacja wciąż pozostających na terenie naszego kraju zaniedbanych obiektów zabytkowych, ci inżynierowie i budowlańcy z takim pietyzmem i profesjonalizmem pracujący na budowie praskiej Bohemy i jej podobnych – to prawdziwy skarb narodowy. Ostatnie słowo uznania trzeba jednak oddać inwestorowi i jego koncepcji. Z jednej strony bowiem, mamy do czynienia z unikatowym projektem z zakresu rewitalizacji bezcennej substancji historycznej, z drugiej natomiast, na terenie po dawnej Pollenie, niejako w „drugiej linii” powstają budynki z eleganckimi, wygodnymi, ale standardowymi mieszkaniami, w których będą mogli zamieszkać „normalni” ludzie za „normalne” pieniądze.
To bardzo ważne, że nie powstaje na Pradze kolejny Disneyland, „miasteczko indiańskie”, do którego przyjeżdżać będą turyści z zagranicy lub lewobrzeżni warszawiacy, po to tylko, aby podziwiać „lokalną kulturę i folklor”, ale powstanie fragment prawdziwego miasta z krwi i kości, z którego zarówno historii jak i teraźniejszości oraz przyszłości, my wszyscy warszawiacy, ale przede wszystkim mieszkańcy Pragi, będziemy mogli być dumni.
W czasach kiedy tzw. postępowa ideologia zaczyna odciskać coraz większe piętno również w takich dziedzinach, jak zagospodarowanie przestrzenne, urbanistyka i architektura, kiedy funkcjonalność projektowanych miejsc pada ofiarą wyobrażeń inwestorów (najczęściej publicznych), jak powinna wyglądać nowa, wspaniała, otaczająca nas rzeczywistość – projekt Bohema Strefa Praga jest chlubnym dowodem na to, że niczego nie tracąc z tzw. zieloności, inkluzywności i relaksującego charakteru, można stworzyć przestrzeń zrównoważoną, ale przede wszystkim taką, w którym mieszkańcom oraz gościom będzie się żyło nie tylko przyjemnie, ale także wygodnie oraz z poczuciem tego, że ich wszystkie bytowe i życiowe potrzeby zostały zrealizowane we właściwy sposób.
W czasach kiedy mamy do czynienia z zakusami, żeby nowy sportowy kompleks dla KS Polonia Warszawa budować nie w zgodzie z rzeczywistymi potrzebami klubu, ale z wyobrażeniem urzędników miejskich na temat jak powinien wyglądać „potężny kawał Śródmieścia”, kiedy przebudowa linii średnicowej na najważniejszym odcinku śródmiejskim ma służyć pomysłom konserwatorskim, a nie pasażerom, kiedy zrodził się pomysł, żeby wykorzystać ją i przy okazji zniszczyć kręgosłup komunikacyjny centrum Warszawy, jakim są Aleje Jerozolimskie, przekształcając je w kolejną strefę relaksu – takie przedsięwzięcia jak Bohema Strefa Praga zasługują na najwyższe słowa uznania, a ich inwestorzy i wykonawcy na podziw i wdzięczność.
Wsłuchać się w głos mieszkańców
Od kilkunastu lat mówi się w Warszawie, głównie przy okazji kolejnych wyborów prezydenckich, o potrzebie i programie wielkiej rewitalizacji Pragi. Nie można nie dostrzec pojedynczych wysiłków jakie Warszawa w tym kierunku podejmuje. Co jakiś czas słyszymy i widzimy odrestaurowaną kamienicę, jak chociażby ostatnio przy ulicy Stalowej. Przy tej samej Stalowej jednak, mieliśmy w mijającym roku do czynienia z wydarzeniem śmiało pretendującym do miana Absurdu Inwestycyjnego 2021.
Otóż za publiczne pieniądze przystąpiono (chyba już jednak na szczęście zarzucono) do realizacji wzdłuż tej pozbawionej kanalizacji, często ciepłej wody i toalet, z kamienicami z pourywanymi lub popodpieranymi zabytkowymi balkonami – „strefy zieleni” i to w taki sposób, że jakakolwiek próba modernizacji lub rewitalizacji infrastruktury miejskiej w przyszłości będzie równoznaczna z jej zniszczeniem. Mieszkańcy i właściciele lokali usługowych łapali się za głowy, a wykonawcy tej postępowej „instalacji” pytani przez przechodniów co też im przyszło do głowy, spuszczali ją z zażenowaniem i odpowiadali tylko, że oni są od roboty, a od myślenia to są na Placu Bankowym. Czasami pojawia się refleksja i żal, że nie jest odwrotnie i to nie mieszkańcy w pierwszej kolejności decydują o tym, co jest potrzebne i właściwe dla nich samych. Jak daleko znajdujemy się jeszcze od tego ideału, najlepiej świadczy sytuacja na Pradze Północ właśnie, gdzie w wyniku zmiany władzy w Radzie Dzielnicy i dojścia w niej do głosu opozycji w stosunku do Ratusza, podjęto decyzję o ubezwłasnowolnieniu nowo wybranych władz oraz odcięciu dzielnicy od funduszy miejskich w 2022 roku.
Dlatego, jeszcze raz, perełki w rodzaju projektu Bohema – Strefa Praga, a także inne przedsięwzięcia wyrastające na Pradze coraz częściej, jak chociażby projekt przywrócenia do życia i nadania nowego kształtu Zakładom Przemysłu Spirytusowego Koneser na nieodległej Szmulowiźnie, należy wychwalać pod niebiosa, a ich twórcom kibicować z całych sił. Gdyby nie oni, mielibyśmy na prawobrzeżnej Warszawie skansen przez kolejne dziesięciolecia, turyści okazję do oglądania praskiego ZOO nie tylko przy Ratuszowej, ale od Szmulek po Pelcowiznę, a mieszkańcom pozostawałby tylko płacz i zgrzytanie zębów. A tak, dzięki deweloperowi firmie Okam Capital, architektom z Grupy 5 i Sud Polska, generalnym wykonawcom FineTech Construction i Unibep, wszyscy dostaniemy „nowy, potężny kawał miasta” – Pragi Pólnoc – tyle tylko, że w najlepszym możliwym znaczeniu tego słowa..
Jarosław Popiołek
Artykuł powstał dzięki pomocy i wsparciu Pana Włodzimierza Bogiela Prezesa Zarządu FineTech Construction – generalnego wykonawcy zabytkowej części kompleksu Bohema Strefa Praga.
You must be logged in to post a comment.