Pozostając pod wrażeniem ogromu i tempa prac wykonanych w tunelu pod Świną, dopełniającym szlak drogi ekspresowej S3 nr 3 do północno-zachodniej granicy naszego kraju, warto przekonać się jak wygląda sytuacja na południowej jej części, na pozostającym do wykonania fragmencie od miejscowości Bolków do granicy z Republiką Czeską.
Nie należy przy tym pominąć milczeniem faktu, że na całym pozostałym odcinku – od obwodnicy Szczecina, przez Gorzów Wielkopolski, Zieloną Górę, Głogów, Lubin i Legnicę – można już korzystać z wygodnej, bezpiecznej, nowoczesnej dwupasmowej drogi szybkiego ruchu, pozwalającej przemierzyć ogromne połacie naszego kraju, z północy na południe, dosłownie w kilka godzin. Tymczasem, w znajdującym się kilkanaście kilometrów przed Jelenią Górą Bolkowie natykamy się na kolejny olbrzymi plac budowy. Powstaje w tym miejscu zupełnie nowy, idący po dziewiczym szlaku, odcinek DK3 wyprowadzający z Polski ruch tranzytowy bezpośrednio na południe do Czech, z pominięciem najcenniejszych przyrodniczo i krajobrazowo terenów w okolicach Karpacza czy Szklarskiej Poręby. Jednym z najciekawszych technicznie fragmentów budowanej nowej trasy jest blisko 2,5 km tunel, budowany zupełnie inną technologią niż ten w Świnoujściu i będący kolejnym przykładem, że polska myśl i sztuka inżynierska nie ustępuje ani o jotę najlepszym rozwiązaniom światowym w tej dziedzinie.

Metoda austriacka
Panowie Jarosław Lewiński, Tomasz Sawer i Zbigniew Golec, menadżerowie konsorcjum wykonawczego, oprowadzający redakcję „Polska Po Godzinach” po jego budowie to także – podobnie jak ich koledzy ze Świnoujścia – prawdziwi budowlani wyjadacze, wiekowo nie zbliżający się nawet do połowy swoich zawodowych karier, a już swoimi doświadczeniami mogliby obdzielić kilka roczników studentów wielu technicznych uczelni. Nie zmienia to faktu, że z realizacją takiego, najdłuższego obecnie w Polsce, budowanego tzw. „metodą austriacką” tunelu, mają do czynienia po raz pierwszy. Nie dziwi więc, że wspomaga ich w tym dziele grupa wysoko wyspecjalizowanych fachowców z Austrii i Włoch – krajów, gdzie budownictwo tunelowe osiągnęło niespotykany gdzie indziej poziom. Z jednej strony zatem, uczymy się od najlepszych, z drugiej strony wszystkie najbardziej skomplikowane prace wykonujemy własnymi siłami i jest to powód nie tylko do dumy, ale też gwarancja, że ten z najwyższej półki know-how pozostanie w naszym kraju i ugruntuje w europejskiej czołówce pozycję polskiego budownictwa.

Bardzo długo można byłoby mówić o szczegółach stosowanej do budowy tunelu technologii, o skomplikowanym procesie prowadzenia tzw. prac strzałowych (tunel drążony jest bowiem przy użyciu materiałów wybuchowych), o 16 stosowanych rodzajach tzw. obudowy wstępnej (w zależności od napotykanych warunków geologicznych trzeba reagować na bieżąco i natychmiast), imponujących ilościach wbudowywanej stali i betonu. I tym razem jednak, chcielibyśmy skupić się na ludziach tworzących to niezwykłe dzieło, a w szczególności na staraniach, żeby w trakcie wykonywania tej szalenie skomplikowanej i niebezpiecznej pracy zapewnić im maksymalne bezpieczeństwo. Wróćmy zatem jeszcze raz do Świnoujścia i spróbujmy uświadomić sobie sytuację, w której znajduje się 100 osób pracujących na tzw. „przodku”, kilkadziesiąt metrów pod ziemią (z kilkunastometrowym naporem znajdującej się nad nimi wody). Oczywiście konstrukcja tarczy zawiera w sobie wszelkie niezbędne zabezpieczenia, co nie zmienia faktu, że w jej obrębie usytuowana jest szczelna śluza, która na wypadek katastrofy, ma za zadanie uratować pracujących tam ludzi i dać 24 godziny na zorganizowanie pomocy i ewakuacji z zewnątrz. W przypadku tunelu budowanego metodą tzw. górniczą, sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Prace prowadzone są jednocześnie na czterech przodkach (każda dwupasmowa jezdnia ma swój tunel, budowany jednocześnie od północy i południa) i potencjalnych punktów „zapalnych”’ z punktu widzenia BHP jest bez liku. Dlatego olbrzymi podziw i szacunek budzą zainstalowane na budowie systemy bezpieczeństwa i sposób, w jaki są eksploatowane. Każde niebezpieczne miejsce oznakowane jest lampką czerwoną, każde miejsce, gdzie można znaleźć jakiegokolwiek rodzaju pomoc lampką w kolorze zielonym. Co kilkaset metrów, w tunelu, w specjalnie do tego celu stworzonych niszach czekają zaparkowane samochody, przystosowane do transportu osób rannych, zawsze zatankowane, zawsze z kluczykami w stacyjce. Niezwykłe wrażenie robi też konsekwencja, z jaką zasady bezpieczeństwa i higieny pracy są wymagane i przestrzegane. Ale tak właśnie powinno być, bo żaden najdłuższy tunel, żadna najszersza droga, żaden najwyższy most nie będzie wiele wart jeżeli przy ich budowie poniesie uszczerbek czyjeś zdrowie albo życie. Na obu budowach, które na przestrzeni ostatnich tygodni miała okazję zwiedzić redakcja „Polska Po Godzinach”, realizująca je jako lider konsorcjum firma Porr Polska, wykazuje się nie tylko największym profesjonalizmem technicznym, ale także właśnie dbałością o rzeczy podstawowe, o to, żeby każdy z pracujących w delegacji i z daleka od domu, mógł do niego i czekającej rodziny bezpiecznie wrócić.
Wracając do tunelu „Bolków – Kamienna Góra” – stanowi on część kontraktu na budowę 16 km odcinka dwupasmowej drogi szybkiego ruchu, a zaraz za nim budowany jest już kolejny, który już w 2024 roku doprowadzi trasę DK 3 do przejścia granicznego w Lubawce, a dalej do czeskiej Pragi, miejmy nadzieję, że już po zakończeniu tego upokarzającego dla obu stron sporu o kopalnię w Turowie.
Jarosław Popiołek
Artykuł powstał dzięki pomocy i wsparciu Pana Piotra Kledzika Prezesa Zarządu Porr S.A. – lidera konsorcjum projektowo-wykonawczego Tunelu Bolków – Kamienna Góra.
You must be logged in to post a comment.