Władysław Reymont zwykł mawiać, że bez nocnika i Kurjera Warszawskiego zasnąć nie może.
Pierwszego stycznia bieżącego roku minęło 200 lat od pierwszej publikacji „Kurjera Warszawskiego”, najważniejszego i najbardziej poczytnego stołecznego dziennika swoich czasów, a obecnie kopalni wiedzy o kulturze i dniu codziennym ówczesnego miasta. W numerze pierwszym z roku 1821, wydanym przez redaktora Brunona Kicińskiego napisano, że „celem Kurjera jako pisma szczególniej Warszawie poświęconego, będzie udzielanie wszelkich szczegółów zmian i wypadków zaszłych w Warszawie. Poprzedniczo jednak starać się będzie ażeby był niejako przewodnikiem po stolicy. Z tego to powodu jeden a czasem i dwa numera w tygodniu, jeżeli ciekawszych nie będzie wiadomości, poświęcone zostaną opisowi stanu Warszawy pod względem jej handlu, przemysłu i zabawy”.
Złoty wiek „Kurjera”
Jako się rzekło w powyższej deklaracji, tak przez kolejne dekady „Kurjer” podejmował się wszelkich tematów związanych z życiem miasta. Od polityki, przez kulturę i sztukę, aż po treści interesujące tzw. szerokiego odbiorcę. Po pierwszym roku, na kolejne ćwierćwiecze redaktorem naczelnym został Ludwik Dmuszewski. Wprowadził on działy tematyczne, takie jak m.in. „Nowości warszawskie”, „Nowości zagraniczne”, „Doniesienia” (ogłoszenia drobne), „Przyjechali i wyjechali z Warszawy”, „Dostrzeżenia meteorologiczne”, „Szarady”, „Myśli” i „Nekrologi”. Jeszcze za jego rządów na łamach zaczęto umieszczać reklamy. Bardzo rozbudowany i urozmaicony dział doniesień drobnych okazał się sztandarowym obszarem gazety. Od lat 40. XIX wieku na długie dekady gazeta stała się najpopularniejszym warszawskim pismem.
W 1868 roku wydawnictwo przejęła spółka księgarska „Gebethner i Wolff”. Na redaktora naczelnego zaangażowano wówczas Wacława Szymanowskiego, który uczynił z gazety dziennik na wzór zachodnioeuropejski. Szymanowski zatrudnił w redakcji Bolesława Prusa, który prowadził stały cykl kronik tygodniowych oraz m.in. pisarza i wybitnego varsavianistę Wiktora Gomulickiego. Z jego inicjatywy zaczęto też publikować artykuły Lucyny Ćwierczakiewiczowej, ogromnie popularnej autorki niemniej słynnych publikacji kulinarnych. On też zatrudnił korespondentów zagranicznych, ustalił nazwę pisma („Kurjer” – wcześniej czasami zdarzały się wydania z nazwą „Kuryer”) i zaczął wydawać dwa numery dziennie – rano i wieczorem.
W XX wieku, ze względu na swój różnorodny charakter, „Kurjer” czytany był nie tylko przez ludzi z wyższych sfer, ale też przez tych biednych i słabo wykształconych. Trzeba przy tym zaznaczyć, że mimo opinii pisma masowego, daleko mu było do tabloidyzacji i budowania rzeszy odbiorców na taniej sensacji. Sukces ten opierał się na bogactwie treści, obejmującej wiele dziedzin życia Warszawy i skierowanych do wszystkich warstw społecznych, przygotowywanych przez fachową redakcję. Do tego publikowano tam m.in. takie bestsellery, jak premierowe odcinki powieści
„W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza. Władysław Reymont zwykł mawiać, że bez nocnika i Kurjera Warszawskiego zasnąć nie może.
W dwudziestoleciu międzywojennym, mimo zalania rynku rozmaitymi tytułami, „Kurjer” utrzymał swój status najbardziej warszawskiej z gazet. Po wybuchu II Wojny Światowej informował mieszkańców stolicy o sytuacji na froncie oraz dbał o morale ludności oblężonego miasta. Gazeta publikowała m.in. przemówienia radiowe prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego. Zakończenie jej działalności zbiegło się z kresem wolnej Polski.
Dziedzictwo
„Kurjer Warszawski” wychodził nieprzerwanie przez 118 lat, aż do 9 października 1939 roku. Pamięć o nim sprawiła, że w 1958 roku jego nazwę pozyskał nowy program Telewizji Polskiej. Dziś jest on najstarszym działającym telewizyjnym serwisem informacyjnym w kraju. Innym jeszcze nawiązaniem do dawnego „Kurjera” jest ukazujący się od 2006 roku miesięcznik „Kurier Warszawski”, również podejmujący tematykę miejską.
1 stycznia 1921 roku w „Kurjerze” napisano: „W dniu swego stuletniego jubileuszu pismo nasze może stanąć przed wami z czystem sumieniem i czołem w górę podniesionym. Kurjer Warszawski nie uronił nic przez czas swego istnienia z wielkich ukochań i tradycji narodowych. W niczem godności narodowej nie uchybił. Polską służbę dziennikarską wiernie i uczciwie pełnił”. Dlatego też w dniu dwusetnych urodzin najcenniejszą jego spuścizną są zachowane numery, które dzięki digitalizacji są łatwo dostępne w internetowych bibliotekach cyfrowych. Ich lektura może służyć nie tylko historykom badającym dzieje miasta, ale też każdemu, kto chciałby zagłębić się w ich treści i poczuć szczególny klimat dawnej Warszawy.
Adam Ciećwierz
You must be logged in to post a comment.