Z autorami filmu – Franciszkiem Siwko i Franciszkiem Stokłosą – rozmawia ks. Andrzej Chibowski

W atmosferze pandemii, której kolejna odsłona na nowo paraliżuje życie wielu krajów, pojawia się wreszcie światełko w tunelu. W dopuszczonej do produkcji szczepionce przeciwko COVID-19, nad którą równolegle pracowało kilka największych farmaceutycznych firm – ludzkość widzi nadzieję. Szczepionka to przełomowy krok w walce z wirusem, który już od ponad roku niesie śmiercionośne żniwo, destabilizując gospodarkę i codzienne życie setek milionów ludzi na całym świecie.
Życie ma jednak to do siebie, że nawet w takich chwilach nie znosi pustki. Dosłownie kilka miesięcy temu cieszyliśmy się z tego, że polski film Jana Komasy „Boże Ciało” stał się jednym z nominowanych obrazów do hollywoodzkich Oscarów, a oto dzisiaj możemy przeczytać na wielu portalach internetowych zaskakującą wiadomość: Film „Ostatni Akord” – krótkometrażowy film o rodzinie zrobiony profesjonalnie przez dwóch polskich 17-latków – podbija festiwale filmowe na całym świecie i zbiera największe prestiżowe nagrody, osiągając międzynarodowy rozgłos.
Mam przyjemność przedstawić Czytelnikom gazety „Polska po godzinach” dwóch młodych twórców: reżysera „Ostatniego Akordu” Franciszka Siwko oraz jego przyjaciela i autora scenariusza Franciszka Stokłosę.

Zanim porozmawiamy o filmie, wymieńmy kilka słów o waszych zainteresowaniach i drodze, która doprowadziła do tak wielkiego sukcesu. Czy to prawda, że autorzy filmu, licealiści z klasy maturalnej, znają się niemal od zawsze?
Franek Siwko – reżyser filmu: Tak, to prawda, poznaliśmy się jeszcze w przedszkolu i od tamtej pory tworzymy zgrany duet.
Duet? Czyli mieliście też wspólne zainteresowania.
Franek Siwko: Jak najbardziej. W mojej rodzinie od zawsze panuje kultura wspólnego oglądania filmów, przez co moje zainteresowanie kinem sięga najmłodszych lat. U Franciszka jednak wyglądało to trochę inaczej.
Franciszek Stokłosa – scenarzysta: Pochodzę z rodziny z bogatymi tradycjami muzycznymi, a film w moim życiu pojawił się stosunkowo niedawno. Mój wujek, Janusz Stokłosa, jest kompozytorem (m.in kultowego musicalu „Metro”), a brat kierownikiem muzycznym w warszawskim teatrze „Rampa”, więc siłą rzeczy przesiąkłem w młodości zamiłowaniem do muzyki. Mimo tego zawsze bardziej intrygowało mnie przelewanie historii na papier.

Z jednej strony zainteresowanie kinem, z drugiej muzyka… Czy tak właśnie narodził się pomysł na „Ostatni Akord”?
Franciszek Stokłosa: Myślę, że takie historie nigdy nie powstają przypadkowo. Niemal od dziecka miałem wewnętrzną potrzebę opowiadania różnych historii, jednak w pewnym momencie życia razem z Frankiem zaczęliśmy głębiej spoglądać na otaczającą nas rzeczywistość. Obaj mieliśmy też potrzebę dzielenia się naszymi historiami.
Franek Siwko: Chcieliśmy pracować razem. Franciszek interesował się pisaniem, a ja reżyserią, tak więc naturalnym wyborem była wspólna realizacja produkcji filmowych.
Mówiąc krótko, Wasze zainteresowania wzajemnie się uzupełniały, skutkując współpracą przy tworzeniu filmów. Czy dobrze myślę?
Franek Siwko: Tak. Bardzo szybko stworzyliśmy zgrany duet, w którym mój przyjaciel ubiera historię w ramy scenariusza, natomiast ja zamykam to w reżyserskim obrazie filmowym.

I muszę przyznać, że to Wam się fantastycznie i z wielkim powodzeniem udaje. Świadczą o tym nagrody, które otrzymaliście na festiwalach filmowych, za swój krótkometrażowy film „Ostatni Akord”. Żeby nie być gołosłownym, chciałbym naszym Czytelnikom przytoczyć listę nagród jakie film otrzymał: Los Angeles Film Awards 2020 – Nagroda dla najlepszego filmu krótkometrażowego, 4 nagrody w Amsterdamie (European Cinematography Awards 2020) – Nagroda dla najlepszego reżysera, Nagroda dla najlepszego filmu krótkometrażowego, Nagroda za najlepsze zdjęcia w filmie europejskim, Nagroda za najlepsze oświetlenie; Nagroda dla najlepszego młodego twórcy w Birmingham Film Festival 2020; Nagroda dla najlepszego międzynarodowego filmu krótkometrażowego w Nottingham International Film Festival 2020. Wypada Wam tylko pogratulować.
Franciszek Stokłosa: Bardzo dziękujemy. Cieszymy się, że film trafia do ludzi niezależnie od pochodzenia i kultury.
W jakich okolicznościach zrodził się pomysł pracy nad filmem o rodzinie?
Franek Siwko: Coraz częściej i bardziej wnikliwie obserwowaliśmy nasze otoczenie. Czuliśmy, że na świat trzeba patrzeć głębiej. Zaczęliśmy zauważać wiele problemów, wynikających z relacji rodzinnych i niespodziewanych wydarzeń, których rodzina może doświadczać.
Franciszek Stokłosa: Sądzę, że dużą rolę w powstawaniu „Ostatniego Akordu” odegrały moje osobiste doświadczenia. Kiedy miałem 16 lat, mój tata miał udar. Wtedy po raz pierwszy doświadczyłem, jak traumatycznie taka tragedia wpływa na życie całej rodziny. Nie tylko tej najbliższej, ale naprawdę całej. Zrozumiałem, jak ogromnym ciosem, wywracającym cały świat, jest doświadczenie poważnej i nieodwracalnej choroby bardzo bliskiego członka rodziny.
Franek Siwko: Razem z Franciszkiem zrozumieliśmy, że podobne – czasem większe lub mniejsze – tragedie przytrafiają się praktycznie każdemu. Chcieliśmy pokazać, jak niezmiernie ważne jest wzajemne wsparcie, które daje siłę i rodzi nadzieję.

A jak Wasze przemyślenia przekładają się na fabułę „Ostatniego Akordu”? O czym opowiada ten film?
Franciszek Stokłosa: „Ostatni Akord” to rodzinna historia o spełnianiu marzeń i niezdrowym rodzicielstwie. Naszym głównym bohaterem jest dwudziestoletni Tomek. To wybitny muzyk fortepianowy, który żyje w cieniu swojej matki, niespełnionej pianistki muzyki klasycznej. Obserwując swojego syna, który podobnie jak ona ma wybitny talent i słuch muzyczny, dochodzi do wniosku, że jest on idealnym kandydatem do kontynuowania jej porzuconej kariery.
Franciszek Siwko: W filmie podejmujemy temat niezdrowego rodzicielstwa, z naciskiem na ukazanie relacji łączącej matkę i syna. Naszym celem było ukazanie, w jaki sposób niezrealizowane ambicje życiowe rodziców mogą wpłynąć na ich dzieci. Nie chcieliśmy jednak spłycać tematu, więc przedstawiliśmy tę relację na wielu różnych poziomach. Sięgamy zarówno do psychiki, stosunków społecznych, moralności bohaterów, a nawet historii rodziny.
Podobny schemat da się przełożyć na wiele rodzin.
Franciszek Stokłosa: Tak. Ukazujemy jak niezdrowe relacje i zaburzenia emocjonalne mogą prowadzić do strasznych konsekwencji. Ostatecznie chcieliśmy jednak przekazać w tym filmie nadzieję.

Powstanie filmu, nawet jeśli jest to projekt krótkometrażowy, to bardzo skomplikowany proces logistyczny. Jak sobie z tym poradziliście?
Franciszek Stokłosa: W procesie tworzenia filmu bardzo liczy się determinacja, wytrwałość oraz wiara w końcowy sukces. Już na etapie pisania scenariusza, który powstawał przez cały rok, co było procesem bardzo skomplikowanym, pojawiało się wiele problemów, pytań i dylematów. Bardzo pomagały mi podręczniki do pisania scenariuszy, ale nasze pomysły trzeba było jeszcze skonfrontować z możliwościami oraz ograniczeniami technicznymi.
Franciszek Siwko: Aby móc zrealizować naszą produkcję i wejść na rynek filmowy, stworzyliśmy nawet rodzinny dom producencki: AFJ Cinema Paradiso, co pozwoliło nam działać na szerszą skalę. Tym samym „Ostatni Akord” przerodził się w rodzinny projekt. Moja starsza siostra, Józefina, jest profesjonalną aktorką. Skończyła szkołę aktorską w Los Angeles i ma za sobą udział w kilku znanych produkcjach filmowych takich jak „Psy trzy: w imię zasad” czy „Ojciec Mateusz”.
Rozumiem, że dzięki wsparciu Twojej rodziny zaistniała możliwość zrobienia bardziej profesjonalnej produkcji.
Franek Siwko: Tak, to prawda. Zaangażowanie całej rodziny w produkcję w znaczny sposób wpłynęło na sukces projektu. Razem wybraliśmy świetnych aktorów, choć z początku nie spodziewaliśmy się, że będzie to możliwe.
Jakimi aktorami możecie pochwalić się w swoim debiutanckim filmie?
Franciszek Siwko: Przy „Ostatnim Akordzie” miałem przyjemność pracować chociażby z Aleksandrą Konieczną („Boże Ciało”), a także Mateuszem Więcławkiem („Zieja”). Udało nam się zdobyć ciekawe plany zdjęciowe. Część zdjęć została wykonana w historycznej parafii św. Zygmunta w Słomczynie pod Warszawą, a część w Domu Polonii na Krakowskim Przedmieściu. Pięknie tam zabrzmiały fortepianowe interpretacje Chopina, w wykonaniu znanego pianisty Filipa Wojciechowskiego. Franciszek Stokłosa: Dopiero, gdy stanęliśmy na planie zdjęciowym zrozumieliśmy niejako całość naszego przedsięwzięcia…
A ujrzenie na żywo aktora, który nie tyle gra, co staje się postacią z naszego scenariusza, to doświadczenie poza jakimikolwiek oczekiwaniami.
Franciszek Siwko: Godziny montażu to swoiste rozliczenie naszej pracy i wielka radość, że zarejestrowany materiał zdjęciowy tak dobrze składa się w jedną całość. Jesteśmy przekonani, że razem ze studiem „Platige Image” złożyliśmy interesujący, wartościowy film.

Film zdobywa szereg nagród. Jesteście tym z pewnością mile zaskoczeni. Nie można jednak spocząć na laurach. Przeciwnie, to może być droga do waszej kariery. A więc co dalej? Jakie możliwości daje Wam jako twórcom międzynarodowy sukces tego filmu?
Franek Siwko: Bogate doświadczenie, jakie zdobyliśmy podczas realizacji „Ostatniego Akordu” wykorzystujemy obecnie przy kolejnych wspólnych produkcjach. Mimo sytuacji epidemiologicznej udało nam się w minione wakacje zrealizować projekt, który chcemy udostępnić za darmo na YouTubie. Nosi nazwę „Inner Self” – wewnętrzne ja. Franciszek Stokłosa: Są to parominutowe etiudy, którymi pragniemy sprawić, aby widz spojrzał w głąb siebie. Pracujemy również nad debiutem pełnometrażowym. Mamy nadzieję, że nasze przyszłe projekty spełnią oczekiwania odbiorców i zapraszamy do śledzenia „Ostatniego Akordu”, który niedługo będzie można zobaczyć w telewizji.
Dziękuję serdecznie za wywiad. W imieniu Czytelników gazety „Polska po godzinach” życzę Wam – młodym twórcom – wiele literackiej fantazji oraz ciekawych pomysłów reżyserskich, które przy Waszym zapale i determinacji z pewnością w swoim życiu zrealizujecie. Jako ksiądz, życzę Wam, aby każdy Wasz film był chęcią doszukiwania się w analizowanej rzeczywistości najgłębszej Prawdy, Dobra i Piękna – bo one mówią nam o wielkości Stwórcy.
ks. Andrzej Chibowski
You must be logged in to post a comment.