Jedenastego grudnia tego roku upłynie 50 lat od momentu, gdy ukazał się album John Lennon/Plastic Ono Band. Z wielu powodów warto go przypomnieć. To pierwsze solowe dzieło Johna Lennona, które powstawało w wyjątkowych okolicznościach.
Po odejściu z The Beatles Lennon czuł wielką potrzebę wyrażenia swoich autentycznych, intymnych przeżyć, czemu nie mógł dać wyrazu jako członek zespołu z Liverpoolu. Materiał zarejestrowany na płycie John Lennon/Plastic Ono Band bywa określany mianem swoistej terapii. Lennon stworzył piosenki proste, nieskomplikowane, skupiając się na tekstach – bardzo osobistych, zaangażowanych, obnażających jego lęki, cierpienia i frustracje. Szczerość, autentyczność tej płyty, to dla mnie główny probierz jej wartości.
W utworze Remember Lennon w pięknych słowach opowiada o pogodzeniu się z przeszłością: „And don’t feel sorry the way it’s gone” (Nie czuj się winny, że stało się tak). Podobny jest charakter utworu Isolation, opowiadającego o zagubieniu człowieka, zdominowanego przez uczucie samotności. Drapieżne, rockowe, w szybkim tempie rozegrane na perkusji i gitarze elektrycznej Well, Well, Well to z kolei pozornie bezładna opowieść o swobodnym wyrażaniu dziwnych, nieakceptowanych czy niezrozumiałych myśli i emocji jako znaku ludzkiego wyzwolenia. Tej akceptacji wokalista daje wyraz, wywrzaskując wielokrotnie tytułowe słowa. Terapeutyczny charakter dostrzec można również w utworze Mother, w którym artysta próbuje poradzić sobie z poczuciem bycia dzieckiem niechcianym, odrzuconym przez rodziców. Potężną dawkę emocji zawiera jego rozpaczliwy, ale i wściekły krzyk: „Mama don’t go, daddy come home”. Wstrząsające jest też wyznanie Lennona w utworze I Found Out, który mówi o człowieku uciekającym przed prawdą o sobie w pozory duchowości. Ten fałsz Lennon podsumowuje surową, oczyszczającą radą: „feel your own pain” (poczuj własny ból).
Dla mnie najbardziej poruszające na tym albumie (i jednocześnie najbardziej uniwersalne) są jednak utwory balladowe. Niezapomnianą jest dla mnie chwila, gdy po raz pierwszy usłyszałem utwór God, zapowiedziany przez legendarnego trójkowego redaktora Piotra Kaczkowskiego. To opowieść o pozornej niewierze Lennona, której głębsza analiza każe potraktować ją jako historię o odzieraniu rzeczywistości ze złudzeń, fałszu i nieprawdy. Mimo muzycznej prostoty najwyżej cenię utwór Working Class Hero – genialną opowieść o dojrzewaniu, w której odnajdzie się każdy wrażliwy nastolatek przepełniony lękami o przyszłość, przygnieciony oczekiwaniami ze strony rodziców (czy szerzej społeczeństwa) czy poczuciem aksjologicznego chaosu.
Album John Lennon/Plastic Ono Band wszedł na stałe do kanonu muzyki popularnej. Świadczy o tym chociażby wysokie 22. miejsce na liście 500 Albumów Wszechczasów magazynu Rolling Stone. W porównaniu z twórczością Beatlesów, z której wartością nie zamierzam dyskutować, jest to dzieło nieporównanie dojrzalsze artystycznie. W moim przekonaniu wykracza ono poza świat piosenki rozrywkowej, nie spełnia bowiem funkcji ludycznej – nie jest jego celem bawienie odbiorcy. Mimo bardzo osobistego charakteru, nie jest to też opowieść o doświadczeniu jednostkowym. Ci, którzy szukają w świecie muzyki głębi przeżycia emocjonalnego, z pewnością docenią tę płytę.
Daniel Chemycz