Maciąg przeżywa otaczającą rzeczywistość. Można to zobaczyć w poruszającym i nowatorskim w formie obrazie „Niemcy”. Nie ma w nim żadnych ozdobników, niczego zbędnego.
Rok 2020 miał być rokiem nieco innym niż pozostałe. Tak przynajmniej wyglądało to z perspektywy grudnia 2019 roku, kiedy to Biblioteka w Wesołej przygotowywała roczny plan wydarzeń kulturalnych. 100 lat wcześniej urodził się Ludwik Maciąg, absolwent, apotem profesor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, malarz, pejzażysta, batalista, autor wielu ilustracji książkowych, plakatów, projektów znaczków pocztowych, gobelinów. Przez część swojego życia mieszkał i tworzył w Wesołej; na tutejszym cmentarzu znajduje się jego grób.
10 lat wcześniej, z okazji 90-tej rocznicy urodzin artysty, Biblioteka zorganizowała całoroczne jej obchody. Odbył się cykl wykładów dla dorosłych i dzieci, plener malarski, konkurs plastyczny i fotograficzny. Ukoronowaniem obchodów była wystawa dzieł artysty. Przybyli na nią przyjaciele i wielbiciele twórczości profesora. Udało się zgromadzić 58 dzieł, które w większości są własnością prywatną.
Z okazji 100-ej rocznicy urodzin Profesora planowaliśmy zorganizować wystawę ilustracji książkowych, połączoną z warsztatami dla dzieci i młodzieży. Kiedy w marcu cały świat się zatrzymał, zdawało się, że inicjatywa została skazana na izolację, kwarantannę, zapomnienie. W sukurs przyszedł ministerialny (MKiDN) program „Kultura w sieci”. Dzięki determinacji bibliotekarzy i przeredagowaniu koncepcji, narodził się pomysł Wirtualnego Muzeum. I tak Biblioteka została beneficjentem „Kultury w sieci”.
Muzeum eksponuje niewielką część dorobku Maciąga. Jest to bowiem artysta, którego sztukę można spotkać w wielu miejscach. Obrazy, akwarele, gobeliny, projekty znaczków pocztowych ozdabiają ściany muzeów, westybule domów aukcyjnych i prywatne kolekcje na całym świecie. Twórczość ta – poszukiwana przez kolekcjonerów, pożądana przez marszandów, choć wciąż mało znana szerokiemu odbiorcy – jest więc twórczością rozproszoną. Nasze muzeum nie ustaje jednak w wysiłkach, by stale wzbogać swoje zbiory. Jest ono miejscem dynamicznym, o dużym potencjale i szansach na rozwój. Jeśli Państwo znacie możliwości pozyskania materiałów, które pozwolą ubogacić Muzeum, prosimy o kontakt.
Muzeum nie powstałoby, gdyby nie pomoc wielu ludzi, którzy wsparli tę inicjatywę, służąc swą wiedzą, talentem i pracą. Są to: Stanisław Baj, Artur Bober, Cezary Cybulski, Piotr Dzięciołowski, Andrzej Ilczuk, Beata Izdebska, Sławomir Kordaczuk, Janusz Maciąg, Wieńczysław Pyrzanowski, Małgorzata Raczkowska-Pabel, Marek Raczkowski, Elżbieta Szczuka, Małgorzata Ślesik-Nasiadko, Tomek Tomkiewicz. Dziękujemy!
Zapraszamy do Wirtualnego Muzeum Ludwika Maciąga www.ludwikmaciag.art
Dyrekcja i Pracownicy Biblioteki w Wesołej
Fragmenty wstępu do wystawy Wieńczysława Pyrzanowskiego:
W roku 1964 w filmie dokumentalnym „Interpretacje” Maciąg powiedział: „Nie lubię mówić, nie widząc”. To słowa w pełni ukształtowanego artysty, który świadomie dokonuje wyboru. W sztuce, oprócz obserwacji – pozwalającej zbliżyć się do prawdy o świecie oraz wyobraźni – gwarantującej twórcze efekty, potrzebne są jeszcze emocje. Maciąg przeżywa otaczającą rzeczywistość. Można to zobaczyć w poruszającym i nowatorskim w formie obrazie „Niemcy”. Nie ma w nim żadnych ozdobników, niczego zbędnego. Jedynie zwężające się ku górze „ręczniki” pól (jak nazywał je Jacek Malczewski) i ciemne, złowieszcze sylwetki uzbrojonych niemieckich żołnierzy depczących polską ziemię. Jest w tym obrazie jakaś sprzeczność: kontrast piękna i zagrożenia. Stosując oszczędne środki, artysta uzyskał niezwykłą siłę wyrazu.
Obrazy Maciąga są niezwykle malarskie. Jego konie nie są „ilustracyjne”, nie znajdzie się w nich napiętych żył, ścięgien czy zbędnych detali. Artysta konie maluje (nie rysuje), a efekt spłoszenia, nerwowości, napięcia u tych zwierząt uzyskuje świetną znajomością ich budowy, ruchu i formy. Ludwik Maciąg stworzył własny, rozpoznawalny typ konia. Sylwetka wierzchowca podporządkowana jest kompozycyjnej budowie obrazu. Jest plamą barwną. Maść zwierzęcia jest przetworzona i dostosowana do kolorystyki obrazu – stąd na przykład ciemne umaszczenie malowane fioletem.
Innym rozdziałem twórczości Maciąga są akwarele, które malował niemal codziennie. Nieważne, czy był na Podlasiu, w Chorwacji czy w Beskidzie Sądeckim – akwarela była pospieszną notatką, zapisem przeżyć. I w tej technice musiał znaleźć sugestywny znak, jedno pociągnięcie pędzla. W jego akwarelach widać lekkość i spontaniczność, w odróżnieniu od akwareli tzw. angielskiej: zamglonej i rozwodnionej. Pojawiają się tu kontrasty niespotykane do tej pory w tej technice. Maciąg akwarelą się bawił, eksperymentował.
Miłośnik realizmu odnajdzie w jego twórczości atmosferę, opowieść, gradację uczuć. Zwolennik abstrakcji dostrzeże uproszczenie, odrealnienie, które zwykły przedmiot sprowadza do znaku. Maciąg zawsze szuka piękna – to jego imperatyw. Trawestując słowa poety: „bo piękno po to jest, by zachwycało…” (C. K. Norwid, „Promethidion”). Maciąg potrafi piękno oddać w sposób bezkompromisowy, surowy, brutalny, jednak wrażliwy i poetycki. Tacy ludzie, tacy artyści, są potrzebni, żeby oswoić świat, aby nawet jego brutalność przedstawić w sposób niepozbawiony powabu. To artysta, który zna istotę życia.