Ennio Morricone bardzo polubił Polskę. Siedmiokrotnie wystąpił w naszym kraju. Zawsze był przyjmowany bardzo ciepło, a koncerty pod jego batutą gromadziły zawsze komplet publiczności.

Począwszy od najpoważniejszych tytułów prasowych i największych portali internetowych, aż po najbardziej opiniotwórcze serwisy informacyjne w znanych telewizyjnych i radiowych stacjach, dnia 6 lipca 2020 r. światowe media informowały „Nie żyje Ennio Morricone – jeden z najwybitniejszych twórców muzyki filmowej”. Zmarł w wieku 91 lat, w jednej z rzymskich klinik, w wyniku powikłań po poważnym wypadku. Świat kina, miliony melomanów na całym świecie, otrzymało smutną wiadomość i natychmiast wyraziło współczucie, żal i wielkie uwielbienie dla talentu włoskiego kompozytora.
Muzyka rodzi się w głowie
Ennio Morricone to jeden z najbardziej rozpoznawalnych kompozytorów muzyki XX wieku. Już po kilku usłyszanych nutach i klimacie frazy muzycznej wprawne ucho melomana mogło rozpoznać jego muzykę. Dla fanów jego talentu, w Polsce, to taki „Wojciech Kilar włoskiej muzyki” z przepiękną, jasną i wyrazistą melodyką swoich kompozycji.
Przeprowadzając wywiad z Mistrzem, jeden ze znanych polskich recenzentów filmowych, widząc w jego gabinecie pracy fortepian zapytał: „Czy na nim powstają słynne Pana kompozycje?”. Maestro odpowiedział: „Fortepian w domu kompozytora stoi dla dziennikarzy. Moja muzyka rodzi się i komponuje w głowie.
Pisanie muzyki jest działaniem abstrakcyjnym. Wszystko dokonuje się w wyobraźni – i dodał – pod warunkiem, że ma się dobry warsztat kompozytorski”.
Ennio Morricone otrzymał nie tylko wszechstronne wykształcenie muzyczne, ale i wielki talent od Boga. Urodził się w Rzymie, 10 listopada 1928 r. Podstawy muzycznej edukacji pobierał u swego ojca, który był muzykiem i grał jako trębacz jazzowy w wielu orkiestrach. Nauczył syna czytać nuty i grać na kilku instrumentach. Już jako 6-letnie dziecko, Ennio komponuje swój pierwszy utwór, właśnie na trąbkę.
W wieku 12 lat rozpoczyna studia w jednym z najbardziej prestiżowych konserwatoriów muzycznych św. Cecylii w Rzymie. To w nim kształcili się najzdolniejsi kompozytorzy, których kompozycje brzmiały w największych filharmoniach i teatrach muzycznych. Absolwenci tej uczelni zasilali najlepsze orkiestry. W niej młody Morricone oprócz gry na trąbce studiuje kompozycję i muzykę chóralną.
Po ukończeniu studiów Ennio związał się ze środowiskiem muzycznej awangardy. Nie mógł się z tego utrzymać i wtedy zaczyna pisać aranże do popowych piosenek dla włoskiego radia i telewizji RAI. Niebywały talent sprawia, że jego utwory stają się coraz bardziej rozpoznawalne. Wielu artystów pop kultury chce je mieć w swoim repertuarze. Stąd w jego twórczym dorobku znalazły się kompozycje m.in. dla: Mireille Mathieu, Demisa Roussosa, Andrea Bocelliego, Céline Dion, Michaela Jacksona, The Shadows czy zespołu Metallica. W tym czasie należy też do grupy włoskich kompozytorów, która wykonuje i nagrywa improwizowane utwory oparte na muzyce klasycznej.

Muzyka filmowa
Wśród fanów na całym świecie Morricone postrzegany jest przede wszystkim jako wybitny twórca muzyki filmowej. Podczas swojej 60-letniej kariery skomponował muzykę do ponad 500 filmów i spektakli teatralnych. Wiele z nich zapisało się złotymi zgłoskami w historii światowego kina. W początkowym okresie międzynarodowej sławy zasłynął współpracą ze znanym włoskim reżyserem Sergio Leone – swoim kolegą z lat szkolnych. Napisał muzykę do jego najbardziej znanych spaghetti westernów, jak: „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie”, „Dobry, zły i brzydki” czy też dramatu „Dawno temu w Ameryce”. Dokonań filmowych Ennio nie da się jednak zaszufladkować do jednego gatunku. O współpracę z nim zabiegali najwięksi reżyserzy, dla których pisał muzykę: Terrence Malick („Niebiańskie dni”), Brian De Palma („Nietykalni”), Roman Polański („Frantic”), Roland Joffé („Misja”), nie mówiąc o stale podziwiających go filmowcach z jego rodzinnych Włoch – od Pasoliniego i Tornatore, po Zeffirellego, Bertolucciego i Amelio. Definiując styl muzyczny Morricone, znawcy mówią o nadawaniu przez kompozytora klasycznego brzmienia muzyce popularnej. W jego filmowych kompozycjach zauważa się niebywałą ekspresję i oryginalny klimat. Chcąc podkreślić napięcie np. w scenach przemocy albo stonować brutalny przebieg akcji, na ekranie, zamiast typowego brzmienia dla hollywoodzkich superprodukcji, Maestro używa oryginalnych instrumentów jak fletnia Pana czy też gitary elektryczne, imitując ich dźwiękami wycie kojotów, odgłosy stąpania konia, gwizdnięcia itp.
Pytany przez recenzentów o źródło wyczucia artystycznego jakie towarzyszyło mu w komponowaniu muzyki do poszczególnych scen filmowych mówił: „Nie można ocalić złego filmu dobrą muzyką” i natychmiast dodawał, że odrzucił tyle samo propozycji filmowych ile przyjął.
Tytan pracy
Morricone był niesłychanie pracowitym i płodnym artystą. Potrafił w ciągu roku napisać muzykę do ponad 20 pełnometrażowych filmów. Wymagało to od niego żelaznej dyscypliny. Wstawał o 4 rano, gimnastykował się, czytał poranną prasę i już od 8:30, każdego dnia, zamykał się w swoim gabinecie, aby komponować. Odpoczywając od muzyki namiętnie kibicował swojej ukochanej piłkarskiej drużynie AS Roma. Fascynacja piłką nożną sprawiła, iż nawet skomponował hymn na Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Argentynie w 1978 r. Był również znakomitym szachistą. Zremisował nawet z mistrzem świata Borisem Spasskim. Szachista puszczając oko do fanów Morricone przyznał potem, że ze względu na wielki szacunek i sympatię do mistrza batuty potraktował artystę nieco ulgowo. Tak będzie lepiej dla sportu i muzyki – oświadczył.
Zarówno krytyka muzyczna, jak i jego fani, doceniali kunszt i warsztat kompozytorski mistrza. Wiele jego ścieżek dźwiękowych zdobyło najważniejsze nagrody związane z muzyką filmową. Otrzymał m.in. Złotego Lwa z okazji stulecia kina, a kompozycja do filmu „The Legend of 1900” przyniosła mu nagrodę Grammy. Był też laureatem Złotego Globu i wielokrotnie nagrody Brytyjskiej Akademii Filmowej i Telewizyjnej Bafta. Za całokształt swojej twórczości, w 2007 roku otrzymuje nagrodę honorową – specjalnego Oskara. W 2016 r. już prawie jako 90-letni kompozytor pisze muzykę do „Nienawistnej ósemki” Quentina Tarantino, za co zostaje po raz drugi nagrodzony Oskarem.
Muzyka do jego filmów zyskała wielką popularność na całym świecie – w czasie swojej czynnej artystycznej pracy sprzedał ponad 70 milionów swoich płyt. Zdecydowaną większość z nich stanowiły soundtracki i składanki. Samych płyt z kompozycjami do filmu „Misja”, ukazującego historię jezuitów i sposób nawracania przez nich Indian, sprzedano 10 milionów. Mówi się, że kiedy Morricone zobaczył „Misję” w stanie surowym, popłakał się z zachwytu i powiedział: „Nie napiszę do niego muzyki, ponieważ boję się, że zepsuję wspaniały film”. Stało się inaczej. Muzyka skomponowana przez Morricone do tego filmu jest ważnym znakiem rozpoznawczym kompozytorskiego warsztatu mistrza i świadectwem jego geniuszu.
Morricone i Jan Paweł II
Jako ksiądz interesujący się muzyką i mający wykształcenie w tym kierunku, pragnąłbym również zwrócić uwagę na religijny wymiar muzyki Ennio Morricone. Sam artysta był człowiekiem wierzącym i praktykującym katolikiem. Wśród filmów, do których tworzył muzykę można znaleźć wiele dzieł o tematyce religijnej. Oprócz wcześniej wspomnianej „Misji” są to filmy biograficzne „Dobry papież” o św. Janie XXIII, „Maria Goretti”, „Ojciec Pio”, a także obrazy poświęcone postaciom biblijnym – królowej Esterze, Dawidowi, Mojżeszowi czy Abrahamowi. Był także kompozytorem hymnu na jubileusz roku 2000, a na cześć Papieża Franciszka napisał mszę – „Missa Papae Francisci”. Jako rzymianin, Ennio Morricone, był zafascynowany osobowością Jana Pawła II, głębią jego intelektu i ducha. Pracując nad muzyką filmową odkrył polskiego papieża i cierpienia jakie wraz z nim przeżył naród Polski. Inspirował się jego nauczaniem. Podziwiał go jako duszpasterza, myśliciela i artystę. To skłoniło Maestro do napisania muzyki do filmów dedykowanych Karolowi Wojtyle i Janowi Pawłowi II: „Karol – człowiek, który został papieżem” oraz „Karol – papież, który pozostał człowiekiem”. Pozwolę w tym miejscu przytoczyć osobiste przeżycia związane ze spotkaniem z Ennio Morricone. Było to w 2007 roku. Jako duszpasterz środowisk twórczych i sportu Diecezji Warszawsko-Praskiej zostałem zaproszony przez władze miasta Krakowa na wielkie uroczystości związane z 750-leciem lokacji Krakowa. Już wcześniej myślałem o musicalu, który ukazałby postawy młodych ludzi w odniesieniu do nauczania Papieża Polaka. Przedstawiłby ich problemy, oczekiwania i nadzieje związane z przesłaniem papieskim. Podczas Światowych Dni Młodzieży w jubileuszowym 2000 roku, Ojciec św. mówił do młodzieży: „Jeśli będziecie tym, czym macie być, zapalicie cały świat”. Przyznam się, że to zdanie stało się i dla mnie wielką inspiracją i motywacją do realizacji pomysłu. Tym bardziej, że dziennikarze i socjologowie zaczęli wtedy określać młodych pokoleniem JP2.
Z tym pomysłem zwróciłem się do sióstr Agaty i Maryny Miklaszewskich, które wcześniej napisały libretto do znanego musicalu „Metro”. Zgodziły się i zaproponowały nawet ewentualny tytuł dzieła – „Iskra”. Zastanawiałem się nad tym, kto mógłby napisać muzykę. Zafascynowany kompozycjami Morricone i jego sympatią do Jana Pawła II, pomyślałem, że warto skontaktować się z jego managementem. Przyznam się, że wielkiej nadziei na to, iż tak wielki kompozytor podjąłby się tego zadania, nie miałem. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po przesłaniu wstępnego scenariusza do Włoch, otrzymaliśmy odpowiedź, że zostaję zaproszony na specjalne spotkanie z Ennio Morricone i jego menadżerami do Krakowa, aby o tej ciekawej propozycji porozmawiać. Artysta miał uświetnić wraz ze swoją orkiestrą rocznicę lokacji miasta i wykonać na krakowskim rynku specjalnie napisaną na cześć Jana Pawła II Kantatę „Pieśń o Bogu ukrytym”. Okazało się, że na kilka dni przed uroczystościami Morricone przybył incognito do Krakowa. Chciał pooddychać klimatem miasta, z którym przez wiele lat związany był Karol Wojtyła. I wtedy doszło do spotkania z Morricone. Pamiętam je do dzisiaj. Drobny, niewielkiej postury, niezwykle skromny człowiek, okulary, spokojna twarz i przenikliwe oczy. Był bardzo miły. Przez swoich menadżerów i tłumaczy pytał o szczegóły przedsięwzięcia. Zgodził się!!! Wyznaczone zostały wstępne terminy realizacji musicalu. Pamiętam, że na zakończenie spotkania otrzymałem osobiście od Ennio album jego najpopularniejszych kompozycji. Niestety rok 2008 i światowy kryzys ekonomiczny przekreślił dobrze zapowiadające się przedsięwzięcie.
Ennio Morricone bardzo polubił Polskę. Siedmiokrotnie wystąpił w naszym kraju. Zawsze był przyjmowany bardzo ciepło, a koncerty pod jego batutą gromadziły zawsze komplet publiczności. Tak było na Festiwalu Solidarności w Stoczni Gdańskiej, zorganizowanym w 20. rocznicę upadku komunizmu. Ostatni koncert włoskiego kompozytora w Polsce odbył się w styczniu 2019 r., gdzie w Tauron Arena w Krakowie obchodził swoje dziewięćdziesiąte urodziny i wręcz owacyjnie został przyjęty przez publiczność. Śmierć Ennio Morricone zamyka ważny rozdział w historii muzyki. Wszystkim fanom i wielbicielom jego talentu będzie brakowało Maestro Morricone – kompozytora z misją.
Ks. dr Andrzej Chibowski
Były duszpasterz środowisk twórczych i sportu Diecezji Warszawsko-Praskiej.
You must be logged in to post a comment.