Karolina Cicha i Elżbieta Rojek to twórczynie niezwykłej płyty „Jeden – Wiele”, udowadniającej, że rzekomo hermetyczna kulturowo i etnicznie Polska jest obszarem, na którym splatają się duchowości różnych narodów. Aby to odkryć, trzeba udać się na Podlasie. Tylko tam na obszarze naszego kraju sąsiadują ze sobą od wieków cerkwie, meczety, kościoły i synagogi. To w pieśniach wydobywających się z tych świątyń muzyczno-wokalny duet poszukał inspiracji do genialnej płyty, która poza pięknem muzyki, zachwyca ideowym przekazem.
Bogactwo tego albumu to oryginalne instrumenty (np. kemancze, fidel płocka, suka biłgorajska) i wielojęzyczność utworów – autorki albumu śpiewają m. in. w językach: rosyjskim, cerkiewnosłowiańskim, farsi, arabskim, jidysz i hebrajskim. Kolejne utwory w piękny sposób ukazują ideę powszechnej modlitwy, uwielbienia Boga, które – wyrażane w różnych wiarach i językach – zdąża do tego samego celu. Do tego właśnie odnosi się tytuł płyty („Jeden – Wiele”). Wszak wyznawcy islamu, chrześcijaństwa czy judaizmu na różne sposoby modlą się do tego samego Boga, wierząc, że On jest tylko Jeden. To wspaniały, zarazem rozumny i uczuciowy głos w świecie, w którym media zwykle eksponują ekstremizm i niechęć do Obcego.
Tak naprawdę najbardziej przekonuje mnie jednak do tej płyty niezwykła emocjonalność wykonań. Są momenty, że nie da się ich słuchać bez drżenia. Tak jest, gdy rozbrzmiewają potężnie wyśpiewane w języku greckim słowa Psalmu 136 w utworze „Exomologiste”; tak jest też w łacińskim „Gloria” wykonanym w niesamowity, upajający sposób. Uderza mnie ekstatyczne, wykrzyczane zakończenie jedynej pieśni w języku polskim („Idzie mój Pan”) i tajemniczy, pełen oddania śpiew muezzina w „Al-Fatiha”. Zupełnie miażdży szabasowa pieśń „Jedid nefesz” – przejmująco zaśpiewana po hebrajsku, wykonana na tle pozostałych utworów zaskakująco współcześnie, z towarzyszeniem fortepianu.
Daniel Chemycz
You must be logged in to post a comment.