Darem jest fakt, że pustka człowieka niepokoi, budzi niesmak, przymusza do działania. Nuda jest bólem duszy, to przejaw pozytywnej bierności, oczyszczającego otwarcia na świat.
Głębokie znudzenie, ciągnące się jak milcząca mgła (…), pokrywa rzeczy i pokrywa ludzi, i wraz z nimi pokrywa nas samych – sprawiając, że wszystko to po równi staje się nam osobliwie obojętne. Każdy z nas doświadczył chyba kiedyś opisanego powyżej przez jednego ze współczesnych filozofów stanu nudy. W czasie kwarantanny ten stan mógł być dla niektórych szczególnie bolesny.
Nuda, czyli co…
Niełatwo podać definicję nudy. Poeta Josif Brodski, autor „Pochwały nudy”, stwierdza, że jest ona znana pod różnymi pseudonimami: „uprzykrzenie, zniechęcenie, znużenie, chandra, melancholia, marazm, apatia, obojętność, letarg, ospałość, stupor”. Dodaje też, że jest to zjawisko złożone, wynikające przede wszystkim z szeroko rozumianej powtarzalności, która występuje w życiu. Powtarzalność jest więc matką nudy. Drugim źródłem nudy jest brak. To brak wrażeń, emocji i przeżyć, z powodu którego rodzi się niemiły stan braku zajęcia, wrażenie, że jest się niepotrzebnym w danym miejscu i czasie. Taka nuda jest znakiem pustki wewnętrznej, osobowego rozproszenia, nieskrystalizowanej tożsamości.
Ucieczka od nudy w różne przypadkowe zajęcia jest z góry skazana na niepowodzenie, gdyż podjęte sztucznie zajęcia nie napełniają człowieka wewnętrznie, lecz tylko zagłuszają pustkę. Działają jak narkotyk, który oszałamia, ale niczego nie zmienia. Przeciwnie, utrwala stan pustki i czyni człowieka coraz mniej zdolnym do zmiany na lepsze. Taką ucieczką może być silna chęć do podróżowania, opanowująca większość współczesnych ludzi. Pod deklarowaną publicznie chęcią zwiedzenia świata kryje się zwykła potrzeba zmiany miejsca na jakiekolwiek inne. Obrazem takiej ucieczki jest też typowy strach pracoholików przed czasem wolnym czy „nuda” niedzieli, którą trzeba szybko zapełnić zakupami i rozrywkami.
Nuda metafizyczna może ogarniać nie tylko jednostki, ale i całe grupy społeczne. W XVIII w. istniało coś, co można określić kulturą nudy. Istnieje też nuda rosyjska przedstawiona przez Mikołaja Gogola czy Antoniego Czechowa. WXX w. pojęcie nudy wchodzi ponadto w obszar skomercjalizowanej kultury przesytu i wiąże się z najniebezpieczniejszymi plagami, które trapią człowieka
Znakomite opisy nudy panującej w świecie zdominowanym przez pracę ukazują utwory Stanisława Ignacego Witkiewicza. Chodzi tu zarówno o nudę, którą wywołuje u człowieka widok społeczeństwa oddającego się całkowicie „szalonej” pracy, jak i o nudę członka tego społeczeństwa, który musi jej doświadczać w chwilach pozbawionych pracy. Nuda jest u niego funkcją ustroju społecznego.
Nuda panuje w państwie Sajetana Tempe w „Pożegnaniu jesieni”, a miasto jest tylko „piekłem bezprzykładnej pracy”. Jest w nim ogłupiająca i wyczerpująca praca fizyczna, niepozostawiająca miejsca na twórcze wysiłki człowieka. Po upadku sztuki i filozofii oraz po obumarciu religii jednostka żyje w pustce, oderwana od wielkich problemów świata. Zmechanizowana przez pracę ludzkość żyje w świecie względności, pluralizmu i „szmiry” określanej sztuką. Atanazy Bazakba1, główny bohater powieści, w ponurych barwach widzi przyszłość: „Wynik tego wszystkiego będzie okropny: koniec najwyższych dotychczasowych wartości, szary mrok ogólnego dobrobytu”.
Jak wykorzystać nudę?
Tymczasem nudę trzeba wykorzystać. Jak to uczynić? Sięgnijmy do początków naszej kultury, do Grecji. Otóż zdziwienie może budzić fakt, że Grecy nie znali słowa „nuda” w naszym rozumieniu, to znaczy jako przykrego stanu wynikającego z braku zajęcia lub wrażeń.
U Arystotelesa pojawia się jedynie przymiotnik „nudny”. Filozof używa tego terminu w kontekście omawiania żartobliwości ludzkiej, którą uważa za cechę pozytywną. Dwiema skrajnościami wobec bycia żartobliwym jest bycie wulgarnym albo nudnym. Człowiek nudny to człowiek ubogi emocjonalnie, bo niepotrafiący żartować. U Platona słowo „nudny” oznacza z kolei człowieka pozbawionego inwencji. W ogromnym uproszczeniu można powiedzieć, że Grecy z wyższych warstw społecznych wystrzegali się nudy. Każdą wolną chwilę starali się wypełnić rozmową, badaniami naukowymi, rozmyślaniem, podziwianiem przyrody i pracą twórczą. To właśnie w czasie wolnym od pracy i zajęć codziennych narodziła się w Grecji filozofia.
Z chrześcijańskiego punktu widzenia, jak twierdzi teolog Jacek Salij, nuda jest darem Bożym, którego nie można zmarnować. Darem jest fakt, że pustka człowieka niepokoi, budzi niesmak, przymusza do działania. Nuda jest bólem duszy, to przejaw pozytywnej bierności, oczyszczającego otwarcia na świat. Tak jak ból ciała alarmuje organizm o stanie zagrożenia, tak nuda jest jednym z dzwonków alarmujących o zagrożeniu duszy. To chyba dobrze, że nuda – trwały składnik życia każdego z nas, ma swoje pozytywne strony. Jest sygnałem do pogłębienia życia duchowego, dobrym momentem do rozpoczęcia nowego, bardziej refleksyjnego i świadomego życia, sygnałem do – opisywanego przez wielu myślicieli – przebudzenia. Nuda bowiem szuka miłości – jak zauważa Antoni Kępiński. Napisał on: „Nigdy człowiek nie nudzi się z osobą, którą kocha, gdyż miłość przyciąga, a nuda odpycha”.
Jakub Łomża