Na nasze trudności w określeniu tego, czym jest polskość, polska kultura, wpływa głównie przerwanie naturalnego rytmu autodefiniowania się narodu i dostosowania tych definicji do realiów współczesnego świata.
Tożsamość narodowa to trudna sprawa. Trudna, zwłaszcza w czasach globalizacji, wszędzie na świecie, ale chyba nigdzie tak bardzo jak w kraju, gdzie tradycje narodowe są silne i poetyczne, a rzeczywistość uparcie układa się w taki sposób, że ciągle okazują się nieadekwatne.
Kiedyś, w mrocznych czasach zniewolenia, gdy o suwerenności można było tyko marzyć, mieliśmy silną tożsamość narodową i wizję roli naszej kultury w dziejach świata. Co z tego, skoro była nieprzydatna i zupełnie nie nadawała się do życia pod zaborami/okupacją. Brzmi to jak okrutny żart – właściwie adekwatna wówczas byłaby tylko mentalność niewolnika i asymilacja kultury okupanta. Jednak, jak się wydaje, problem z adekwatnością kultury narodowej do – mówiąc potocznie – rzeczywistości, mamy do dzisiaj.
Polska tożsamość
Przez chwilę wolności w II RP mogliśmy wziąć się do rzeczy i wcielić ideały polskości w struktury społeczne. W ciągu 20 lat ledwie zdołaliśmy jako-tako ułożyć stosunki etniczne, napisać własne podręczniki historii i języka polskiego, wydrukować w państwowych drukarniach własnych wieszczów i megalomanów (przedtem jeszcze założyć te drukarnie), nakręcić pierwsze propagandowe filmy, a już przyszła nowa rzeczywistość kosmopolityczno-socjalistyczna. Znów polskość okazała się nieadekwatna. Oczywiście podjęto, w nowych warunkach, zadanie redefinicji polskości. Skutki pamiętamy jeszcze dobrze: Cepelia, Mazowsze, w literaturze motyw walki chłopa z obszarnikiem, mała krakowianka z goździkiem dla sekretarza.
W tym samym czasie, niezależnie, zaczęła napływać do nas nowoczesność. Również jej postulaty miały udział w zmianie treści podręczników, do których nie tylko wprowadziliśmy przewodnią rolę i braterstwo z Wielkim Bratem, ale i wykreśliliśmy to, co przeczyło nowoczesnej demokracji i kiełkującej politycznej poprawności. Nowoczesność wraz z ideami globalizacyjnymi, współczesną demokracją dyskwalifikuje pewne elementy tradycyjnej polskiej tożsamości, która skądinąd odradza się co i rusz (po 1989 odrodziła się w niektórych środowiskach żywcem jakby przeniesiona z międzywojnia, a czasem nawet z Polski feudalnej).
Polskość dzisiaj to pojęcie niejasne, a i raczej rzadko dyskutowane na szerszej płaszczyźnie. Refleksja nad odrębnością, charakterem polskiej kultury spowodowana obawą o losy polskiej kultury w perspektywie globalizacji i przynależności do Unii Europejskiej, ma miejsce – ale tylko w wąskich kręgach społecznych. Paradoksalnie, powszechna dysputa nad polskością, o ile w ogóle można o niej mówić, wywołana jest przez oczekiwania samej Unii, która przewiduje w zestawie również miejsce dla tradycji: wręcz przymusowe pięć minut dla odrębności, różnorodności narodowej. Jednakże różnorodność, jakiej Europa oczekuje, jest ściśle określona: obwarowana polityczną poprawnością i wymogami marketingowymi selekcjonującymi „kulturowy towar”, który ma znaleźć swojego nabywcę. Określaniem tożsamości Polaków w czasach kultury masowej zajmują się więc specjaliści od marketingu.
Kulturowa nieciągłość
W kulturze wyodrębnić możemy dwie sfery: instytucjonalną, a więc uprawomocnioną w społeczności ( jest to szczególnie ważna sfera w czasach nowożytnych, czasach prawa), oraz sferę symboliczno–aksjologiczną, odnoszącą się m. in. do wartości, idei i obyczajów. Zgodzić się wypada z Monteskiuszem, który spostrzegł, iż świat tworzony przez prawodawców to inna sfera niż obyczaje, które ewoluują powoli i kierują się własnymi regułami. Jeśli zgodzimy się, że w Polsce sfera instytucjonalna znajduje się obecnie pod silnym wpływem idei europejskiej demokracji, kapitalizmu, które musimy przejąć (zasymilować) z zewnątrz, jeśli do struktur europejskich musimy dostosować nasze prawo, instytucje, to powstaje pytanie nadążania za tym sfery obyczajów, bardzo ważnego składnika kultury. Rodzi się problem jednolitości kultury, spójności w obu sferach.
Oczywiście w miarę rozwoju cywilizacji i postępów racjonalistycznego odczarowania świata dokonuje się rozdział kultury instrumentalnej od symboliczno-aksjologicznej. Zauważmy jednak, że ów rozdział kulturowy wygląda w Polsce inaczej niż w krajach Europy Zachodniej. Kultury zachodnie ewoluowały harmonijnie poprzez wszystkie stadia kapitalizmu i demokracji, rozwijając i unowocześniając przy tym koncepcję narodu i własnej kultury. Specyfika współczesnych krajów postkomunistycznych polega natomiast na tym, że nie brały one udziału w owym procesie racjonalizacji: kultura narodowa, symboliczno-aksjologiczna nie towarzyszyła systemowi, ale raczej była nośnikiem opozycji, rozwijanym w ukryciu. Na nasze trudności w określeniu tego, czym jest polskość, polska kultura, wpływa głównie przerwanie naturalnego rytmu autodefiniowania się narodu i dostosowania tych definicji do realiów współczesnego świata – bowiem odgórnie planowana i ręcznie sterowana w czasach PRL-u była nie tylko gospodarka i instytucje, ale i obyczaje, koncepcje narodu, patriotyzm. Cywilizacyjne „zapóźnienie” i pośpiech, z jakim wdrażamy gospodarkę rynkową i usiłujemy w ciągu kilkunastu lat przeprowadzić proces, który na Zachodzie nieprzerwanie trwał całe wieki, dotyczy również zmian kulturowych, obyczajowych i mentalnych. Wraz z dobrodziejstwem współczesnego kapitalizmu, przyswoić mamy bagaż europejskich wartości, norm, legend, zachodnich zakazów i nakazów kulturowych i ustaleń, których nie byliśmy negocjatorami. Właściwie można powiedzieć, ze w dużej mierze przed Polską stoi zadanie akulturacji. Oczywiste jest bowiem, że polskość nie jest osadzona w żaden sposób w owych strukturach i filozofii świata, który usiłujemy przenieść na polski grunt.
W poszukiwaniu polskości
Trzeba się wprawdzie zgodzić, że tradycyjna świadomość, kultura narodowa ustępuje dziś na ogół miejsca świadomości „obywatela świata”. Wiadomo, że człowiek współczesny ma wiele tożsamości, przynależy do ogromnej liczby grup społecznych mających zasięg już nie tylko lokalny czy narodowy, ale ponadpaństwowy – wiadomo, że tożsamość narodowa nie musi być dziś najważniejsza. Jednak trzeba przyznać, że nawet zmarginalizowana tożsamość narodowa na Zachodzie jest jednak powiązana z rzeczywistością dnia codziennego, wpisana w struktury, wiąże się w jakiś sposób ze światem idei przyjętych przez system i gospodarkę. Na przykład tożsamość Amerykanów i ich patriotyzm silnie wiążą się z demokracją, liberalizmem; podobnie i w Europie, gdzie tradycje kapitalizmu powiązane są z „charakterem narodowym” czy chociażby słynną „etyką protestancką”. Dlatego pozytywnie należy przyjąć w Polsce te próby kształtowania tożsamości narodowej, które wskazują nie różnice, ale powiązania pomiędzy współczesnym światem a polską tradycją: na przykład wskazujące na te elementy polskiego dziedzictwa narodowego, takie historyczne wzory, które zachęcają do przedsiębiorczości, aktywności obywatelskiej. Jednakże takie działania stanowią wyjątek. Na co dzień polskość kojarzy się przeciętnemu obywatelowi z zamierzchłą przeszłością, ideałami nie pasującymi do rzeczywistości, romantycznymi mrzonkami. Patriotyzm jest ważną wartością dla pokolenia weteranów walki o wolność – współcześnie wciąż czeka na nową definicję, która trafiłaby również do młodych. Właściwie, jeśli przyjmiemy, jak ważna jest w kulturze sfera obyczajów – możemy zaryzykować twierdzenie, że jedyny masowy żywy patriotyzm (oprócz środowisk związanych z Kościołem), możemy odnaleźć w Polsce w środowisku kibiców sportowych. Tam poczucie tożsamości, dumy narodowej jest silne, bo wyrażane w pełnych sensu rytuałach, jakim są mecze i towarzyszące im zachowania. Kibice tworzą współczesną kulturę – co z tego, że prymitywną? Mamy tu i współczesne piosenki o silnych Polakach, i narodowe stroje jakże współczesne (nikt tak nie epatuje czerwienią i bielą jak to właśnie środowisko).
Miejmy nadzieję, że doczekamy patriotyzmu na miarę naszych czasów, który będzie nie tylko wspominaniem historii, ale współczesnym żywym ruchem, obejmującym wszystkie sfery: instytucji, obyczajów, mentalności, wartości.
Anna Michalska