Nasz organizm „lepiej działa”, kiedy trenujemy, biegamy, spacerujemy. Stanem normalnym jest to, że jesteśmy aktywni fizycznie.
Ruch to zdrowie. W zdrowym ciele, zdrowych duch. Teorię znamy świetnie: jeżeli zapytamy na ulicy losowe osoby o to, czy warto spacerować, biegać i ogólnie – być aktywnymi fizycznie – gremialnie odpowiedzą, że oczywiście tak. Gdyby przycisnąć naszych interlokutorów i poprosić o wyjaśnienie dlaczego, to usłyszymy, że ćwiczenia są dobre dla serca, pomagają zwiększać odporność, przeciwdziałają tyciu itp. To wszystko prawda, natomiast warto pójść jeszcze dalej; albo odwrotnie – zrobić solidny krok w tył i cofnąć do początków współczesnego człowieka.
Bycie w ruchu
Homo sapiens zdominował planetę Ziemię. Złożyło się na to sporo ewolucyjnych okoliczności, takich jak skłonny do abstrakcyjnego myślenia, coraz większy mózg czy też przeciwstawny kciuk, pozwalający tworzyć pierwsze, prymitywne narzędzia. Adaptacyjne mechanizmy biologiczne odłóżmy na razie na bok, gdyż meritum sprawy ma być przecież aktywność fizyczna. Czemu zatem ten przydługi, wręcz antropologiczny wstęp? Ponieważ tym, co dodatkowo odróżnia nas od zwierząt, jest pionowa, dwunożna postawa ciała. Dzięki niej człowiek był w stanie przemierzać tysiące kilometrów w poszukiwaniu coraz lepszych warunków do życia i płodzenia potomstwa. Sednem sprawy jest fakt, iż nasza budowa jest stworzona do lokomocji. Przemieszczania się. Bycia w ruchu. Tkanka łączna, szkielet, cały układ mięśniowo-stawowy, szlaki metaboliczne do pozyskiwania energii; wszystko jest zaprogramowane do tego, abyśmy mogli efektywnie chodzić.
Codzienne podnoszenie poziomu naszych zdolności motorycznych jest immanentną cechą człowieka, jako gatunku. Dlatego, pisząc lapidarnie, nasz organizm „lepiej działa”, kiedy trenujemy, biegamy, spacerujemy. Stanem normalnym jest to, że jesteśmy aktywni fizycznie. Bezruch i jego implikacje to największy żniwiarz współczesnego świata (a nie koronawirus, więc głowa do góry) i z naukowego punktu widzenia – patologia.
Zalety ruchu
Podążając dalej akademickim torem, aktywność pozwala zachować sprawność (oraz ją poprawić) wszystkich układów w ludzkim ciele:
- oddechowy zyskuje większą pojemność płuc, przekładającą się wprost na odsuwanie w czasie zmęczenia podczas wysiłku i codziennych aktywności. Podbiegnięcie do autobusu nie powoduje zadyszki i późniejszego uspokajania oddechu przez cztery przystanki. Już nie wspominając o fakcie, że zwyczajnie zdążymy wsiąść zanim kierowca odjedzie, ale o tym niżej;
- mięśniowy cechuje się lepszym ukrwieniem i wzrostem siły. Pierwsze oznacza, iż lepiej przyswajamy tlen oraz składniki odżywcze, do których dodatkowo mamy łatwiejszy dostęp. Drugi punkt ma żywotne znaczenie w kontekście przeciwdziałania urazom i większej sprawności na co dzień. Więcej siły, a tym samym lepsze unerwienie tkanek, to nie tylko duma z okazji otwarcia zapowietrzonego słoika, ale również większa szybkość i kontrola swojego ciała;
- sercowo-naczyniowy podziękuje nam niższymi: tętnem spoczynkowym oraz ciśnieniem tętniczym. Będziemy w stanie dłużej znosić wysiłek, szybciej „wrócimy do siebie” po jego zaprzestaniu, zaś w pakiecie dostaniemy jeszcze trochę czerwonych krwinek;
- kostno-stawowy ucieszy się z faktu, iż nasze kości i więzadła będą bardziej odporne kolejno na złamania oraz zerwania;
- wydzielniczy odwdzięczy się lepszą pracą gruczołów, odsuwając ryzyko zaburzeń hormonalnych, kładących się cieniem na jakości życia setek tysięcy ludzi. Niezależnie czy chodzi o tarczycę, przysadkę czy też trzustkę – umiarkowana aktywność fizyczna przedłuży ich żywotność lub wspomoże proces leczenia;
- last but not east, nerwowy. Progres tutaj cechuje się zwiększonymi zdolnościami kognitywnymi, lepszą koordynacją ruchową, sprawniejszym kojarzeniem faktów, mniejszym ryzykiem zapadnięcia na chorobę neurologiczną, wyższą podażą serotoniny (neuroprzekaźnik odpowiedzialny za dobre samopoczucie), niższym poziomem stresu i wieloma innymi czynnikami, które zasadniczo wpływają na jakość życia. Nie tylko tu i teraz, ale może nawet przede wszystkim – na kilkanaście lat do przodu.
Zatem: aktywność fizyczna – wybór czy konieczność? Odpowiedź na to pytanie jest fundamentalna dla naszego zdrowia. Możemy nasz wolny czas spożytkować na siedzenie w fotelu i oglądanie telewizji, popijając przy tym ulubiony, niskoprocentowy eliksir. Możemy również zabrać rodzinę na długi spacer, ćwiczyć 20 minut dziennie w domu, często zmieniać pozycję, w której pracujemy. Dla siebie i swoich bliskich. Żadna katorga – ot, dokładanie kolejnej cegiełki w nieustającej ewolucji homo sapiens.
Paweł Raczyński