Żyjemy w czasach, w których Internet jawi się jako coraz bardziej naturalna przestrzeń codziennej rzeczywistości. W dobie pandemii, skutecznie paraliżującej bezpośrednie ludzkie komunikowanie, staje się on podstawowym narzędziem pracy online w wielu dziedzinach ludzkiej działalności na czele z gospodarką i edukacją.
W tych trudnych chwilach dla ludzkości, naznaczonych cierpieniem i odchodzeniem setek tysięcy osób – ofiar pandemii COVID-19, papież Franciszek 10 października bieżącego roku ogłosi całemu światu nowego błogosławionego. Jest nim Carlo Acutis – geniusz ducha i umysłu, włoski nastolatek, który zmarł 12 października 2006 roku w wieku 15 lat.
Trochę łakomy
Mówi się o nim: „Ten młody Włoch ochrzcił świat cyfrowy. Boga zaprosił do internetu, internet do Kościoła, a jedno i drugie wykorzystywał dla czynienia dobra”. Przed swoją śmiercią powiedział o sobie: „Cieszę się, że umieram tak wcześnie, bo nie zmarnowałem ani minuty życia na rzeczy, które nie podobały się Bogu”. W dzisiejszych czasie wyznanie wręcz niewiarygodne – dla wielu tchnące brakiem pokory, a nawet pychą. W przypadku Carla jest ono autentyczne i prawdziwe.
Był bardzo pobożnym, realnie stąpającym po ziemi młodzieńcem. Świat i jego osiągnięcia chłonął z wielką młodzieńczą pasją. W jego biografii czytamy:
„Nastolatek typowy dla naszych czasów, takich jak wielu innych. Chodził do szkoły, był otoczony przyjaciółmi. Jak na swój wiek miał rozległą wiedzę o świecie, a jednocześnie otwarty był na Bożą rzeczywistość”. Zwyczajny chłopak świadomy swoich możliwości, ale również ograniczeń i słabości, z którymi walczył i powierzał je Bogu. Nie należał do najspokojniejszych w klasie. Zbyt żywiołowy i rozgadany na lekcjach. Trochę łakomy.
Chociaż najważniejsze wartości wyniósł z domu, to często zaskakiwał swoich rodziców, Antonię i Andrea Acutisów, swoją dojrzałością. W swoim synu Carlu widzieli oni wielkie zamiłowanie do Eucharystii. Już w wieku 7 lat po zdaniu egzaminów ze starszymi od siebie kolegami, przyjmuje I Komunię Świętą. Jego życie płynęło w rytmie codziennych Mszy Świętych i Adoracji Najświętszego Sakramentu. Sam wielokrotnie powtarzał: „Eucharystia to moja autostrada do nieba”. Często pytał swoją mamę: „Jak to możliwe, że są długie kolejki na koncerty i mecze, a nie przed Tabernakulum?”.
Jerozolimę mamy pod domem
Fascynacją jego młodości był świat rozwijającego się z niebywałą dynamiką internetu. Był małym geniuszem komputerowym. Już jako 10-letnie dziecko czytał teksty z inżynierii komputerowej, które rodzice kupowali specjalnie dla niego w księgarni Politechniki w rodzinnym Mediolanie. Wtedy już tworzył algorytmy. Potrafił przygotowywać programy, które ludzie tworzą dopiero po specjalistycznych studiach.
Wiara i fascynacja światem komputerów rozbudziły w nim pragnienie tworzenia stron internetowych, które ukazywałyby wszystkie eucharystyczne cuda uznane przez Kościół na przestrzeni wieków w całym świecie. Ażeby gromadzić materiały na ten temat razem z rodzicami odbył wiele podróży po Europie. Jego strony internetowe stały się sławne na całym świecie. Jego życiowym mottem było: „Wszyscy rodzą się jako oryginały, ale wielu umiera jako fotokopie”.
W swojej wierze i pasji naukowej był szczery i autentyczny. Do ludzi, którzy go otaczali przemawiał językiem swojej wrażliwości. Uważał, że ludzi nie porywa skopiowane świadectwo. Służył swoim najbliższym tym, co autentycznie kochał i czym się pasjonował. Jak wyraziła się o nim mama: „Cała historia mojego syna jest projektem Pana Boga”. Umiera w opinii świętości i za jego wstawiennictwem, już od chwili śmierci, dzieje się wiele cudów.
Carlo Acutis był człowiekiem kompletnym, który miał w sobie trzy światy: codzienny, wirtualny oraz duchowy, ale dla nich wszystkich tylko jedną twarz – osoby, która dziękując za talent otrzymany od Boga, pragnie służyć bliźniemu. Widział w Internecie wielkie narzędzie służące ewangelizacji. Był chyba jedną z pierwszych osób, które tak jasno twierdziły, że głoszenie Ewangelii w wirtualnym świecie jest możliwe.
Powiedzeniem, które najlepiej świadczy o jego duchowości były słowa: „Jerozolimę mamy pod domem”. Uważał, że Boga nie trzeba szukać daleko i jeździć za Nim lub Jego cudami. Jest On obecny w każdym kościele i w każdym z nas.
Odważ się być kimś więcej
Przykład tego nastolatka może motywować współczesne pokolenie młodzieży, które często ucieka w świat wirtualny i chce odgrywać w nim zupełnie inne role niż w świecie realnym. Internet zachęca ludzi do ubierania masek. Zapewnia anonimowość i przez to bywa niebezpieczny. Carlo Acutis kierował się jedną piramidą wartości i nie uważał, że te różne sfery, w których współczesny człowiek może przebywać, dają mu prawo do bycia „kim chce i jak chce”. Wielu czytając jego życiorys mówi: „To niesamowite, że tak młody człowiek miał tak dojrzały świat swoich wartości i z odwagą umiał o nich mówić”.
Papież Franciszek analizując świadectwo życia tego nastolatka apeluje: „Nie pozwól, by skradziono ci nadzieję i radość. Nie pozwól, aby cię oszołomiono, chcąc użyć cię jako niewolnika do własnych interesów. Odważ się być kimś więcej, ponieważ twoje życie jest ważniejsze niż cokolwiek innego”. Carlo Acutis swoją wiarą i pasją swojego życia pokazuje, że każdy z nas może znaleźć „swoją autostradę do nieba”.
Ks. dr Andrzej Chibowski