Przyglądając się początkom propagandy możemy w zalążku zaobserwować pewne mechanizmy, które funkcjonują wokół nas na co dzień i kształtują nasze opinie na temat polityki, gospodarki czy stylu życia. Mało kto jest zdolny wyrobić sobie własną opinię, reszta jest zdana na specjalistów od jej tworzenia.
Za ojca propagandy, czy dokładniej mówiąc public relations (kontaktów z otoczeniem) uchodzi Edward Bernays, wieloletni doradca rządu amerykańskiego i wielkich korporacji, człowiek, który łączył teorię z praktyką. Bazą teoretyczną dla jego koncepcji propagandy były prace psychologów społecznych Gustave’a Le Bona i Wilfreda Trottera oraz psychoanaliza Zygmunta Freuda. Bernays pisze bez ogródek o swojej wizji propagandy: „Celem tej książki jest właśnie wyjaśnienie zasad mechanizmu, za którego pomocą można kontrolować świadomość społeczną”. Dziś nikt nie odważyłby się na taką szczerość.
Sam, nie będąc naukowcem chętnie kreował się na takiego, widząc, że oparcie się na nauce daje duże zaufanie społeczne. Wprowadzając więc na zlecenie różnych firm ich produkty na rynek starał się zawsze roztoczyć wokół nich nimb naukowości, który sugerowałby, że ten a nie inny produkt jest najlepszy. Czyż do dziś w reklamach nie występują przebrani za naukowców, głównie lekarzy, aktorzy, co ma zapewnić zaufanie dla produktu? W swej książce „Propaganda” Bernays bardzo szczerze opisuje początki swojej pracy, zabiegi, jakie stosował, by wprowadzić dany produkt na rynek bądź zwiększyć jego sprzedaż. Jasno pisze, iż większością ludzi można łatwo sterować, gdyż nie są w stanie sami wyrobić sobie zdania na wszystkie ważne tematy, a w szczególności nie mogą sprawdzić czy dany produkt jest rzeczywiście tak dobry, jak jest przedstawiany przez producenta. Bernays zauważa, iż pomocą w urabianiu opinii ludzi w jakiejkolwiek sprawie jest przedstawianie jej jako „naukowo udowodnionej”, „postępowej” czy „demokratycznej”. Ludzie w sposób podświadomy podążają za taką narracją.
Swoista naiwność i otwartość, z jaką snuje swe rozważania autor wynika z tego, iż jego książka ukazała się w 1928 r., kiedy słowo propaganda nie miało jeszcze swojego złowieszczego znaczenia, którego nabierze po II wojnie światowej. Na marginesie, z koncepcji Bernaysa miał korzystać Joseph Goebbels, minister propagandy III Rzeszy. Szczególnie uderza główne założenie Bernaysa, iż społeczeństwa demokratyczne ze swej natury składają się z „niewidzialnego” rządu, elit, grup nacisku oraz nieuformowanego tłumu, bezładnej masy, jaką jest reszta społeczeństwa. To podstawowe, fałszywe założenie służy mu uzasadnieniu jego działań na rzecz propagandy. Nie propaganda jest jednak potrzebna demokratycznemu społeczeństwu, ale wiedza i edukacja.
(jk)
Edward L. Bernays, Propaganda, Wydawnictwo Wektory.